Nie wiem czy jest dobrze, czy źle. Ze mną, moim życiem, wynikami... ale po kolei..
W końcu stwierdzono,że mam problem z tarczycą Dostałam tabletki, jakąś niską dawkę, którą będziemy testować przez 6 tyg (?!). Pani dr powiedziała,że mój tłuszcz to tylko moja zasługa, a nie tarczycy, ale dzisiaj na usg lekarz zasugerował mi jednak zmianę prowadzącej. Powiedział, że zmian ogniskowych nie ma, ale są jakieś tam inne, i że krew szybciej pokazuje co jest nie tak,że dodatkowe kilogramy to efekt tarczycy, i że pewnie zasypiam na stojąco. Trafił.
Ja się tylko pytam do cholery, czemu wcześniej nikt mi nie stwierdził tego,że jest źle. Od marca 2012 wciąż mówię, że mam problem z tarczycą. Robię z uporem maniaka TSH i wciąż jest w normie. Poszłam do kliniki i dr Jacek od razu stwierdził,że coś jest nie tak. No i proszę! A mogłam nie poronić lub mieć już dawno dzidziusia. Obecnie mam uczucia mieszane - cieszę się,że coś wyszło i wiem co leczyć, z drugiej strony będzie to trwało wieki, a już mogłabym mieć ustabilizowane wszystko.
Coś pozytywnego? Wczorajsze domowe SPA dało radę. Ochrzciłam nową wannę i przy świecach, oglądając Oczy szeroko zamknięte wykonałam kila zabiegów :) Świece, ciepła wodą, piękne zapachy i film. Tego mi było trzeba. Było woskowanie nóg zakupioną jakiś czas temu prawie profesjonalną "maszyną", krem pod oczy, a na koniec masaż. Nie żebym sama go wykonała, moim masażystą został standardowo Mąż :) Wspaniale było oderwać się na 2-3 godziny od rzeczywistości.
Teraz może serio zapomnę o dziecku z okazji tych wyników? No i dzięki pomocy Pani B., która wymyśla mi wciąż zajęcia, którym mogłabym się oddać i wkłada mi miliardy pozytywnych myśli. Podobnie działa Basia, która to lada dzień urodzi Anulkę. Uwielbiam Was, wiecie?
Kolejna pozytywna rzecz? No to przeczytajcie już u
Agi. Wniosek: warto walczyć, nie poddawać się!
Jest więc dobrze, czy źle? Sama nie wiem. Jest jak jest. Chyba żegnam się z wizją dziecka przez najbliższy rok. Tarczycy nie przeskoczę, prolaktyny też nie. Jak to powiedziała Pani B. - wiosna idzie, kwiatkami się zajmij. No to się zajmę. I spacerami też. Może dietą? Może zarażę się od Baśki sutaszu? Nie wiem. Tyle opcji dookoła. Dzisiaj będę sprzątać. Zostaję sama w domu, trzeba będzie zabić nudę
A dzisiaj już środa, wiecie? :)