sobota, 27 kwietnia 2013

Majówkę czas zacząć

 Dzisiaj zaczynam majówkę, będę leniuchować do 6 maja. Oczywiście od 6 już nie śpię, jak codziennie. Ale za kilka godzin zacznę zapadać w śpiączkę, tak jak wczoraj wieczorem. Posiadam chyba wszystkie ciążowe objawy, co uprzykrza życie, ale jednocześnie daje ogromną radość. Wiem, że wszystko jest ok.

Wracając do majówki - mamy pierwszy wyjazd od 3 lat. Dwa lata temu robiliśmy remont, malowaliśmy ściany i pot leciał nam po dup*ch. Rok temu byliśmy chwilę przed ślubem, więc załatwialiśmy papierki, kwiaty i inne bzdety. W tym roku Mąż stwierdził, że może lepiej ziemię kupić i trawę posiać za te pieniądze z wyjazdu - o nie! Co roku obiecywał, że next year pojedziemy i postawiłam na swoim :)

Nie jest to wycieczka do Barcelony, Rzymu, czy Nowego Yorku, nawet nie do Zakopanego! 

Jedziemy niedaleko, ok 90km od Warszawy - do Warki :) Znaleźliśmy fajny hotel z pakietem SPA dla przyszłych mam. Dookoła piękne widoki, stadnina koni, rzeka. Można wypożyczyć rowery, pójść popływać w basenie. Kilka dni lenistwa, gdzie jedzenie robi się samo, łóżka nie trzeba ścielić... No i nigdy nie byłam w Warce, więc coś nowego zwiedzę. 

Cieszę się jak szalona na ten wyjazd, chociaż to nie jest żadne szaleństwo :) Dla nas to będzie jednak wyjątkowy wyjazd... rocznicowy! Za miesiąc, 26.05, minie rok odkąd jesteśmy małżeństwem, ale świętować zaczniemy już teraz! Kto by się spodziewał, że będziemy we troje w ten dzień...

A wy macie plany na ten najbliższy tydzień?

środa, 24 kwietnia 2013

CUDowny kwiecień, czyli przedstawiam Wam Krewetkę...


5.04 - dzień dla większości społeczeństwa jak każdy inny, a dla mnie? Jeden z ważniejszych w życiu.

O godzinie 6.00 w piątek zmierzyłam temperaturę - 37, dało to podstawę, by zrobić test 3 dni przed spodziewanym terminem. Cykl bez monitoringu, ale z miliardem leków, między innymi na tę moją nieszczęsną tarczycę. Sikaniec pokazał drugą słabą kreskę, obudziłam więc mojego Te, a on z pytaniem: to owulacyjny? Nie! Ciążowy! 

Beta tego samego dnia - 26dc = 220, 29dc = 948, 36dc = 7417. Oczywiście zrobiłam jeszcze dwa sikańce dla pewności :P


W takim razie jestem w ciąży, jak nic! Powinnam się cieszyć, prawda? A ja się bałam, tak bardzo bałam się cieszyć. Chyba nadal się boję, tylko już trochę mniej, bo dzisiaj rano zobaczyłam 6mm szczęścia, którego serducho biło 170 na minutę! Ale spokojna będę (moooże), jak skończę szczęśliwie 12tc.


Nie wiem czy w to wierzę i czy mogę zacząć się cieszyć. Obecnie jestem na etapie radości z serduszka, to już duży sukces. Błagam o kciuki,modlitwy i pozytywne myśli, żeby moja Krewetka została w brzuchu do grudnia i na święta była już w moich ramionach!

Ponad 10 miesięcy starań, strata jednego Malucha, stres, depresja, tony leków... ale udało się... 

środa, 10 kwietnia 2013

Zmęczona

Urlopu potrzebuję ASAP! Może być udawane zwolnienie, ma ktoś dojście do lekarza? Hahaha!

Notorycznie chce mi się spać, a pogoda mi zupełnie nie pomaga. Oszaleć można! 

Jestem śpiącym, marudzącym Garfield'em!

 


środa, 3 kwietnia 2013

April...


Wczoraj był jeden z tych wyjątkowych dni. Minęły 2 data od zaręczyn! Mąż przyniósł wino i czekoladki belgijskie, był masaż i "Chirurdzy"... To już 2 lata... a tak, jakby było to wczoraj. Jeszcze chwilka i minie rok od Naszego ślubu...

Czas pędzi jak szalony. My jesteśmy coraz starsi, może mądrzejsi? Taką mam przynajmniej nadzieję. Wszystko układa się nieźle. Kochamy się, niewiele kłócimy, kupiliśmy dom, wszystko się rozwija... Wypowiadając magiczne słowo "tak" nie wiedziałam, że tak magicznie to wszystko się potoczy. Pomijając oczywiście ten "mały-wielki" szczegół... Dziecko. 

Oszczędzę sobie jednak użalania się, smutków, narzekań. Prawda jest trudna do przyjęcia, ale jakoś muszę sobie radzić. Muszę chwytać się innych zajęć. Zaczęłam troszkę bawić się sutaszu, wróciłam do  Sagi o Ludziach Lodu, którą w liceum czytałam z zapartym tchem, mam zamiar odnowić meble z salonu... Staram się czymś zająć głowę, mam nadzieję, że mi się uda!

Za nami marzec.