Wczoraj pod ostatnim postem pojawił się komentarz od Marty z wieloma pytaniami odnośnie rozszerzania diety. Niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym wszystkim, ale jedyne co wiem obecnie oparte jest na intuicji i teorii z książek i broszurek. Dlatego obie z Martą liczymy na Was :)
"Mały Słodziak :) A ja mam kilka pytań odnośnie rozszerzania diety. Nasze
córeczki są w podobnym wieku (dwa dni różnicy). Powoli smakujemy czegoś
innego niż mm. Pierwsze próby za nami. Mam jednak problem z
"rozstawieniem" stałych pokarmów. Pojawia się wiele niejasności. Kilka
łyżeczek obiadku podawać przed czy po butli? Od kiedy traktować
marchewkę i inne jako stały pełny posiłek? Podawać w trakcie coś do
picia? Soki? W początkowym etapie traktować owoce jak pełny posiłek?
Może miałaby Pani ochotę napisać posta jak wygląda to w waszym
przypadku. Albo choć kilka wskazówek. A może wypowiedzą się inne
doświadczone mamy. Chętnie poczytam. Wiem, że to sprawa indywidualna,
ale to zawsze jakiś punkt odniesienia. Pozdrawiam ciepło :) Marta"
Może najpierw jak to jest u nas. Zosia dostaje pół słoiczka co 2 dni, żeby nie obciążać mocno układu pokarmowego, bo jej refluks wymaga już leków no i łagodnego rozszerzenia diety, żeby miała więcej papek w żołądku. Nie podawałam jeszcze "obiadku", na razie tylko marchewka, marchewka+ziemniaczek, dynia+ziemniak. Dwa dni temu dostała też pierwsze jabłko i mimo początkowego kwaśnego skrzywienia prosiła wzrokiem o jeszcze :) Gdy wprowadzam coś nowego daję 2-3 łyżeczki, a następnego dnia już pół słoiczka. Te atrakcje zawsze podaję przed butlą, wtedy jej żołądeczek dopełniam MM. Nie podaję nic do picia w trakcie, pewnie jak wprowadzę już taki obiadek prawdziwiejszy wtedy będę obserwować, czy Zoch potrzebuję popitki. Pełnym posiłkiem będzie wtedy jak zje cały słoiczek, albo po prostu nie będzie chciała już nic więcej zjeść. Soków jeszcze nie dostawała, ale chcę sama je wyciskać. Z tego co pamiętam, to Kasia miała świetne pomysły u siebie na takie smaczne napoje. Na takie pełne, stałe rozszerzanie diety czekam do skończenia 4 miesiąca, teraz bardziej próbujemy niż się zajadamy :) W tym tyg mam zamiar zrobić jej kleik ryżowy z jabłuszkiem.
Trochę znalezionej teorii. Wg ulotek Hipp (ja kupuję słoiczki Hipp BIO), taki mały człowiek powinien zjadać:
- 4 x mleko początkowe,
- 1 x zupka - przecier warzywny,
- sok lub przecier owocowy 50-100g.
W 6 miesiącu wchodzi powolutku gluten, tu sugerują, żeby była to np. 1 łyżeczka kaszy manny dodawanej do 100ml przecieru warzywnego. Książka, z której korzystam, odnośnie diety dzieci 0-3 lata mówi to samo odnośnie posiłków dla takich maluchów.
Zainteresowała mnie też metoda BLW - "Baby-led weaning (BLW) to metoda wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu." Tutaj poczekać trzeba na moment, gdy dziecko będzie samodzielnie siedzieć. Co to jest? Ja też jeszcze dużo nie wiem, ale szukam. Tu fajnie opisane co i jak.Ktoś stosuje? :)
Dziewczyny! A jak Wy uważacie? Co możecie polecić? Podzielcie się doświadczeniem!