Piątek, centrum Warszawy, mnóstwo ludzi, znany lokal, ciepły wiatr i ja z przyjaciółką. Od kilku miesięcy starałam się wyrwać z letargu, umówić się z nią nie zważając na nic. Udało się. Wracam do życia, wracam do ludzi. Powrót do pracy dał impuls. Nie mogę doczekać się powrotu do tego całego zgiełku i gwaru. Wiem, że szybko to wszystko da mi w kość, że za córką tęsknić będę, ale potrzebne nam to obu. Inaczej mogłabym stać się straszliwie sfrustrowaną matką i żoną.
Makaron był wyborny, lemoniada też. Plotki, ploteczki, łzy i miliard emocji. I niby wokoło pełno ludzi, a tak jakbyśmy były tylko my dwie.
Brakowało mi tego wszystkiego. Wracam. Wracam do żywych...
I super.Aż pozazdrościłam przez chwilę.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Ojjj to i ja się może doczekam:)))
OdpowiedzUsuńCzego doczekasz? Spotkania ze mną? Masz 15 min możesz wpadać kiedy chcesz :)
Usuńcieszę się,że odżywasz! :)
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę bo sama tkwię już w mamostanie 3,5 roku. A trochę współczuję bo pewnie, zwłaszcza na początku, nie będzie łatwo. Ale trzymam kciuki i wierzę, że wyciągniecie z tego co najlepsze!
OdpowiedzUsuń