Tak, kolejny dzień spędziłam na izbie. Pojechałam ze skurczami i ostrym bólem pleców. Dostałam 2 zastrzyki nospy, zrobili 2 ktg, zbadali i wysłali do domu w niezmniejszonym bólem. Cały dzień i cała noc przepłakane i przechodzone. Prysznic, piłka, masaż, okłady nic nie pomogło. Zasnęłam ok 3, a dzisiaj o 11... było już po bólu. Okazało się, że Zosia dzisiaj leży inaczej i to pewnie ona była wczorajszą przyczyną bólu. Naciskała mi na jakiś nerw i dlatego nic nie pomagało. Nie urodzi się więc w imieniny babci Basi. Czekamy na piątek i opinię doktorka, czy wciąż 10.12 jest realny :)
jeszcze moment jeszcze chwilę i Zosia będzie z Wami;) trzymam kciuki za rozwiązanie;)
OdpowiedzUsuńmy kobietki to mamy "przejścia" ;) trzymam kciukassssy :*
OdpowiedzUsuńAhh te nasze Zosiaki!
OdpowiedzUsuńJesteście już tak blisko mety. trzymam kciuki za szybki i łatwy poród
OdpowiedzUsuńBidulko współczuje.
OdpowiedzUsuńJuż niedługo:))
OdpowiedzUsuńOj to blisko było.
OdpowiedzUsuńwspółczuję stresu, już niedługo:)
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę cierpliwości i niedługo będziesz miała swoją kruszynkę w ramionach :)
OdpowiedzUsuńWiem z doświadczenia jakie te czekanie jest męczące :/
Pamiętam, że jak przed porodem to nawet sny już miałam z moją Polą w roli głównej, z porodówką :p
Mi się właśnie to dzisiaj śniło! Obudziłam się, bo Zośka kopała w brzuch :) Ale już kilka razy miałam sny, że jest już na świecie i jest taka maleńka :)
UsuńOj chyba się Zośce spieszy na świat ;)
OdpowiedzUsuńo ranyyy, trzymaj się kochana!!
OdpowiedzUsuńJak dziś opinia dr? Trzymam kciuki za końcówkę. Oj to już tuż, tuż :*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie tuż,tuż. Nie wiadomo kiedy.
Usuń