wtorek, 26 listopada 2013

Za 2 tygodnie?

Doktorek powiedział wczoraj, że jest na to duża szansa, i że trzymać się będzie terminu 10.12, nie 16.12 jak wynika z miesiączki. Przejrzał zdjęcia usg z 9-10tc, sprawdził szyjkę, która skróciła się nieco, ale wciąż ma prawie 3cm, popatrzył na Zosię, sprawdził przepływy. Wszystko jest w porządku i wskazuje na to, że jest duże prawdopodobieństwo, że święta spędzimy w domu z Zosią, a nie na porodówce :)

Mała waży już ok 3,2kg! Nie jest już więc w sumie taka mała. Taaaak, wiem - to tylko orientacyjna waga, może urodzić się większa lub mniejsza :)

Z okazji tego, że po sklepach w grudniu nie pochodzę w poszukiwaniu prezentów, mam to już za sobą. W sobotę połaziłam 2h po centrum handlowym (spałam potem 3h hyhy!), no i od czego jest internet?! Na prezentowej liście pozostała już tylko jedna pozycja.

No i zaczynamy powoli wprawiać się w świąteczny klimat dekoracjami!


czwartek, 21 listopada 2013

3 lata

Dzisiaj mijają 3 lata odkąd jesteśmy razem. To przecież tak całkiem niewiele, a czuję jakbyśmy byli ze sobą od zawsze. W głowie coraz mniej wspomnień chwil bez siebie i coraz więcej wspólnych doświadczeń. 

3 lata. To tak niewiele, a przecież minęło 1,5 roku od ślubu, a Zosia już za chwilkę będzie na świecie! I dom zdążyliśmy kupić w miejsce starego mieszkania, pracę oboje zmieniliśmy. 

Jakoś tak ekspresowo to wszystko idzie. Ale dobrze mi z tym!

piątek, 15 listopada 2013

Obniżony brzuch!

Wczoraj dokonałam odkrycia - obniżył mi się brzuch. Dzisiaj, bez podpowiedzi, dwie koleżanki stwierdziły zaskoczone, że fakt ten nastąpił. Od 3 dni czułam ból miednicy i podbrzusza chodząc, wychodzi więc na to, że Zosia przygotowuje się do ewakuacji. Oczywiście fakt obniżenia brzucha może wskazywać na szybki poród... jak i na brak porodu. Znam dziewczyny, które urodziły po tygodniu i takie, którym wywoływać go trzeba było w 42tc. Podsumowując - albo urodzę szybko, albo nie :) Jak było u Was?

Na zdjęciu może nie bardzo to widać. Śmieszne uczucie, gdy cała góra brzucha jest taka mięciutka, no i lepiej mi się oddycha!

P.S. Nie pytam czy mi się obniżył brzuch, stwierdzam fakt :)

niedziela, 10 listopada 2013

Będę tęsknić...


Tak, będę tęsknić za brzuchem. Mimo tych wszystkich marudzeń i narzekań jak mi źle. Bo jest mi źle i mam dosyć i gdzieś muszę to wszystko wyrzucić z siebie. Padło na bloga. Lepsze to niż marudzenie mężowi, sąsiadce, przyjaciółce. Kocham ten brzuch i jego słodką zawartość. Doczekać się nie mogę wzięcia Zosi w ramiona.
 Przedwczoraj płakałam z bólu leżąc w łóżku, wczoraj dzień był cudownie bezobjawowy, co wykorzystaliśmy z mężem. Nie wiem co będzie dzisiaj/jutro. Dosyć mam ciąży, ale wiem, że już za miesiąc nie będę pamiętać o jakimkolwiek problemie z nią związanym. Uważać będę, że wcale nie było tak źle. Podobno to normalne. Już powoli zaczynam tęsknić na tym wszystkim. No może za moim serdelkami zamiast nóg nie zatęsknię!
Pozostał nam jakiś miesiąc do terminu z USG. Ile to jeszcze potrwa nie wie nikt. Zosia ma już mało miejsca, ale mimo to wygina się jak "człowiek guma". Doczekać się jej nie mogę...

środa, 6 listopada 2013

Zła matka?

Tak się teraz właśnie czuję. Wiem, że powinnam chcieć, żeby Zosia została w brzuchu jak najdłużej, bo to dla niej najlepsze, a ja chcę już urodzić. Czuję się z tym okropnie. Mój obecny stan wydaje mi się być bardzo uciążliwy, z każdym tygodniem będzie gorzej, ale wiem, że po porodzie będę myśleć inaczej. Wszystko stanie się mniej przerażające i będę śmiała się z niektórych moich ciążowych problemów. Obecnie czuję się strasznie. Dzisiaj o 4 miałam okropny skurcz, który mnie obudził i nie pozwolił spać przez długi czas. Cały dzień mam bolesne skurcze, Zosia kopie, naciska mi na wszystkie organy, czuję, jak moja miednica chce eksplodować. Modlić się powinnam, żeby Mała siedziała w brzuchu jeszcze kilka tygodni, ale na obecną chwilę nie potrafię. Czuję się jak zła matka. Samolubna i zła. Pomocy!

wtorek, 5 listopada 2013

Gotowa i niegotowa!

No gotowa i niegotowa na dziecko jestem. Bo chcę,żeby szybko wyszła i przygotowana wyprawka, pokoik, torba spakowana. Jednocześnie się boję. Dziwne uczucie. Boję się, że sobie nie poradzę, że nie będziemy rozumieć Zosi, że wszystko się zmieni i nie damy sobie rady. Mieszanka uczuć. Chyba zaczynam panikować.

Zosia zdrowa. Rośnie ładnie. Obecnie waży ok 2460g, wg usg oczywiście. Pan doktor stawia, że urodzi się bliżej początku grudnia niż świąt, z okazji rozmiarów, skurczy i tego, że szyjka się powoli rozwiera. Mam nadzieję, że pójdzie szybko i nie będziemy musiały się męczyć. To,że wszystko pięknie wygląda oczywiście mnie nie uspakaja. Bo przecież i tak może być na coś chora, albo coś się wykrzaczy. Tak, panikuję. 

Mąż stara się mnie odstresować, pocieszyć i odciągnąć ode mnie złe myśli. Nie udaje mu się. Może to dlatego, że spać nie mogę? Młoda wciąż się wierci, mi chce się wciąż siku, a większość ruchów podczas snu sprawia mi ból. O ciągłej zgadze i puchnących nogach już nie wspominając. No i mleko mi wciąż leci. Jak słyszę płacz dziecka albo w DDTVN pokazują maluszki, jak mąż masaż mi robi, no i obowiązkowo jak wstaję rano, to po nocy koszulka w plamkach. 

Mam dosyć ciąży. Warto jednak to wszystko wycierpieć, dla tego dzieciątka kopiącego w żebra. Dałabym radę pewnie jeszcze i 3 miesiące - dla Niej. Nie zmienia to faktu, że mam dosyć. Zazdroszczę bezproblemowych, mało objawowych ciąż. Nie chwaliłam się jeszcze, ale w kwietniu zostanę ciocią małej, słodkiej dziewczynki. Siostra ma się świetnie, tak jakby nie była w 17tc. Zazdroszczę i cieszę się z tego jednocześnie.

Jeszcze tylko kilka tygodni...