czwartek, 28 sierpnia 2014

Neurolog dziecięcy

Otóż Zofia była wczoraj na wizycie u neurologa dziecięcego. Pani była miła i kompetentna, wypytała o ciążę, poród, stan zdrowia, zachowania małej pacjentki. Na koniec zapytała : "co Panią niepokoi?". No to mówię, że 8,5 miesiąca ma, a nie pełza i w ogóle jakaś taka dziwnie stacjonarna jak na siebie się zrobiła. Że pełzać chce, tylko jakoś tak nie wie jak i nerwy ją chwytają. Powiedziałam też, mam po prostu przeczucie,że coś jest nie tak, chociaż wszyscy wokoło mówią, że ma jeszcze czas, że jest sprytna, inteligentna i cudowna. No zgodzę się - główka jej pięknie pracuje, ale wciąż uważam, że coś jest nie tak.

Pani neurolog przystąpiła do badania i już na początku stwierdziła, że Zosia bardzo chce, ale nie umie. Potem nastąpił szereg mniej lub bardziej drastycznych prób i eksperymentów, przy których to Zofia głośno protestowała. Diagnoza, chodzi generalnie o diagnozę, więc rozpisywać się nie będę nad każdym szczegółem - jakby co to zapraszam do korespondencji mailowej to opowiem. 

W każdym razie jest tak, że Zosia ma asymetrię na prawą stronę jak siedzi, barki nieco do przodu i szyja chowa się w barkach, mięśnie na brzuchu rozchodzą się, odruchy obronne lekko zaburzone. Ja się oczywiście popłakałam, bo cóż robić w takiej chwili. Uspokojona zostałam jednak, że to nic poważnego, że z tak mądrym dzieckiem to po 2 tygodniach ćwiczeń będzie o wiele lepiej. Wizyta była za darmo, ze wspaniałą doktorką, no i zostałyśmy zakwalifikowane do programu rehabilitacji niemowląt - 6h ćwiczeń za darmo.

Dlaczego to wszystko? Asymetria i szyja pewnie o d położenia w brzuchu i złych nawyków, odruchy zaburzone, bo jak się dobrze nie rozwija fizycznie, to jest to jeden z efektów. Mięśnie na brzuchu się rozchodzą, bo są niezbyt mocne. Pani powiedziała,że Zocha pewnie je ćwiczyła, ale coś jej przeszkodziło (np. zaczęła gaworzyć) i zajęła się tą drugą czynnością, a teraz trudno jej pełzać i trzeba mięśnie wyćwiczyć.

Że przewrażliwiona mówili, że problemów szukam... nic poważnego jej na szczęście nie jest, ale lepiej dmuchać na zimne. Niećwiczona asymetria może zaowocować skoliozą, a kto ją potem taką powyginaną przed ołtarz zaprowadzi?! Nie z każdym dzieckiem, które nie pełza musi coś być nie tak, ale z moim jest. Po prostu to czułam i nie chciałam lekceważyć tego, co podpowiada mi intuicja.

Matka wróciła po wizycie do domu, rozpłakała się jak bóbr, a Zosia? Podpełzła trochę. Tak! Od wczoraj troszkę podpełzuje. Może to dzięki ćwiczeniom, które robiłyśmy od 2 tygodni, a może doktorka ją tak powykręcała,że coś się w niej poprzestawiało? Nie jest to takie piękne, klasyczne pełzanie, ale po swojemu już metr pokona. Gdy zobaczyłam to pierwszy raz... rozpłakałam się jak bóbr po raz kolejny! :)

P.S. Pierwsze posiedzenie na nocniku zaliczone. Zobaczyłam,że coś się tam dzieje, posadziłam szybko, a po 5 min w nocnik był pełen na dwa sposoby :)

środa, 27 sierpnia 2014

W stopy mi zimno...

Jesień idzie jak nic! W stopy mi zimno i herbatę wieczorem piję. No jesień moje drogie! 

Nowy rok zaczyna się 1 stycznia, ale u mnie jakoś tak zawsze na jesień. Chyba dlatego, że we wrześniu mam urodziny i chyba cykl mam zaburzony. Urodziny zawsze były ważne, mama wyprawiała imprezę dla rodziny, potem dla moich znajomych i tak do 18. Były prezenty, niespodzianki i niepowtarzalny dzień. Mężowi też taki wyjątkowy czas co roku serwuję. W grudniu zafunduję to Zosi.

Ale przecież nie o tym miałam... stopy mi przecież marzną, jesień idzie! Słońca coraz mniej, mgła wieczorem sprawia, że moje osiedle wygląda jak z horroru, a na podjeździe pełno żołędzi. Uwielbiam jesień. Najbardziej ciepłą, z kolorowymi liśćmi, błękitnym niebem.

Kolejna jesień,kolejne urodziny, ale jest inaczej. Jest Ona. To będzie zupełnie wyjątkowa jesień.

http://images6.fanpop.com/image/photos/35300000/Autumn-in-the-city-autumn-35392312-500-281.jpg


poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Żłobkers!

Zofia w dniu dzisiejszym została żłobkersem. Znaczy się totalnie oficjalnie będzie wtedy, gdy wpłacę wpisowe, 5 dni na to mam. 

Teraz czekam na gromy, negatywne komentarze i epitety, bo przecież posyłam dziecko do żłobka. Zła matka ze mnie. Od razu informuję, że wszystkich, którzy mają ochotę wylać na mnie wiadro pomyj, proszę o przelewy na moje konto - jak spłacicie mój kredyt to zostanę w domu :)

A tak całkiem na serio, to okazało się, że jeśli od stycznia chcę iść do pracy, to miejsce zamówić muszę już teraz. Nie chcę aby mój pierwszy dzień pracy i jej pierwszy w żłobku zbiegły się, więc swoją przygodę z tą placówką Zoch zacznie od listopada. Będę odbierać ją o 12. Tak,żeby przyzwyczaiła się do tejże instytucji, nie została siłą oderwana ode mnie i pierwszą chorobą przebyła przy mnie. W połowie grudnia powinnam wrócić do pracy, ale zobaczymy jak się ułoży, bo spotkanie z szefem mam next week. Jedno wiem - miejsce na mnie czeka. W grudniu będzie więc uczestniczyć w zajęciach do 12 lub na cały etat. Ja odbierać mogę ją dopiero o 17, ale może znajdę kogoś, kto będzie to robił za mnie i siedział z nią w naszym domu. Może sąsiadka z naprzeciwka się skusi na taką propozycję. Zobaczymy.

 Tak, jest mi ciężko i wiem, że jest malutka. Będzie tam jednak jeszcze 9 innych maluchów. Nie, nie uważam, że żłobek to zło. Ja chodziłam do takiej placówki 25 lat temu i wtedy to musiał być hardcore. W prywatnym żłobku jest fajnie, taką mam nadzieję. Nie, nie będę miała niani, bo mnie nie stać. Do pracy idę ze względów ekonomicznych i psychicznych, więc 2 200zł na nianię nie mam. Plus wyżywienie dla dziecka oczywiście.

Będzie ciężko. Już jest. Podpisałam umowę, wsiadłam do auta i... popłakałam się. Bo mała jest, i że ten czas z nią tak szybko minął. W listopadzie będzie miała 11 miesięcy. Poradzi sobie. Poradzi, prawda?

wtorek, 19 sierpnia 2014

Matka Polka?

*
No właśnie, kto to jest do cholery Matka Polka? Temat lekko poruszałam już TUTAJ , ale przecież można o tym pisać i pisać, bo to temat rzeka. Do napisania tegoż posta skłoniło mnie przeczytanie TEGO u Ruby Soho i to, że muszę coś dzisiaj robić (skakać, biegać, czytać, pisać) oby nie myśleć za dużo.

Ale wracając do wątku - uporządkujmy kilka faktów, a mianowicie kim taka Matka Polka jest. Oczywiście, nie bierzcie tego jako atak na jakąkolwiek sferę, bo wszystko jest ok w granicach rozsądku. Poza tym mogę mieć swoje zdanie przynajmniej tu, prawda? Zaczynając od początku:
  1. musi być zawsze uśmiechnięta w ciąży, dawać głaskać swój brzuch i opowiadać, jak to się wspaniale czuje;
  2. urodzić naturalnie, najlepiej w bólu i katuszach (no i powinna wypchnąć tak min troje dzieci);
  3. karmić cycem najlepiej do 5-go roku życia;
  4. samodzielnie wykonywać wszystkie zabiegi pielęgnacyjne i wychowawcze przy dziecku;
  5. przegrzewać potomka;
  6. nie pracować do momentu pójścia dziecka na studia;
  7. nie mówić o sobie, nie myśleć o sobie, w centrum ma być rodzina;
  8. sprzątanie, gotowanie, prasowanie, czyszczenie kibla i inne tego typu atrakcje to już pakiet podstawowy, więc w sumie nie wiem czemu to wymieniam;
  9. i jeszcze milion innych tego typu.
No, to ja chyba Matką Polką nie jestem. Znaczy się Ruby napisała, że skoro mój poród był horrorem, to punkt nr 2 niby zaliczyłam. Ale, ale! Jednak urodziłam przez cc, czy krwotok i niesprawne nerki troszeczkę mnie ratują?

Dobra wypełniam formularz:
  1. nie byłam, nie dawałam, nie opowiadałam (szczerze? byłam maruderem, nie lubiłam przesadnie puchnących nóg, bólu kręgosłupa, niewyspania, plamień, skurczy etc, cudowne były ruchy Zosi, to tak!) - niezaliczone;
  2. o tym mowa wyżej - daję sobie pół punktu ;
  3. no karmiłam tylko miesiąc (mogłam przecież pozwolić, żeby Zocha wiła się z bólu i nie spała, zasypana była krostami w imię naturalnego pokarmu - ale ze mnie zołza!) - niezaliczone;
  4. mąż kąpie, umie przewinąć, nakarmić etc (czasami go nawet wykorzystuję...)- zero;
  5. na początku byłam podobno na dobrej drodze, ale po pierwszej wizycie położnej zboczyłam z tej drogi - pół punktu;
  6. obecnie nie pracuję, ale wrócić chcę od stycznia ("ale jak to? opiekunka, żłobek? mogłabyś posiedzieć 2 lata, wtedy poszłaby do przedszkola", taaaa - kredyt spłaci się sam, a ja jak widać powyżej sprawdzę się "wspaniale" w roli kury domowej) - niezaliczone;
  7. tu akurat, o dziwo!, całkiem nieźle mi się udaje (to chyba kwestia depresji jakiejś, ale jest!) - zaliczone;
  8. jak podstawa to podstawa - done;
  9. ooo tak - punkt!
No dobra, to mam  4/9. Całkiem ładnie, no nie?

A tak na serio? Zawsze wydawało mi się, że Matka Polka to kobieta, która kocha dzieci, rodzinę i ma serce. Taka, która myśli, a nie powiela stereotypy. Przytuli, uśmiechnie się, zwróci uwagę. To taka fajna kobieta. Bez względu na to, czy:
  • pracuje/siedzi w domu;
  • ma pomalowane/obgryzione paznokcie;
  • karmi/nie karmi;
  • jara/nie jara się nowymi kostkami toaletowymi;
  • używa zmywarki/zmywa rękoma.
To taka szczęśliwa kobieta ze szczęśliwą rodziną, która ma swoje racje,zasady i przekonania, bez względu jakie one są. Grunt, żeby nie narzucała tego innym matkom.

Bo jak chcesz na przykład karmić 3 lata i siedzieć w domu, to ok, Twoja wola, ale mnie nie zmuszaj...

* http://img.szafa.pl/small-cdn/blog/post-1349345103-936319-matkadzienna.jpg

niedziela, 17 sierpnia 2014

2 lata temu...

... dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Po dwóch dniach znalazłam się w szpitalu i już było po wszystkim.

Teraz jestem mamą, mam wspaniałą córkę. Jestem szczęśliwa.

Czasami tylko myślę, że miałoby już ponad rok i łza się w oku kręci. Za rok znowu nie prześpię kilku nocy i uśmiechnę się kilka razy mniej, bo tęsknić będę za kimś kogo nigdy nie poznałam.