Pierwsza wizyta w nOvum za nami. O 9 rano oboje zjawiliśmy się w klinice. Zważyli (no comment!), zmierzyli ciśnienie i poznaliśmy dr Jacka. Dlaczego właśnie to miejsce wybrałam? Ze względu na wspomnianego lekarza. Przekopałam Internet w poszukiwaniu kompetentnego lekarza i padło na niego. Nie zawiodłam się! Wujek Google rządzi.
Pierwszy cykl będzie prawie naturalny (nie licząc bromka i dupka), jeśli coś się będzie działo z owulacją, wtedy wprowadzimy stymulacje pęcherzyków, aby "poprawić statystykę" i zwiększyć szanse. Obecnie jajeczko ma 17mm, endometrium 9. We wtorek lub w środę pojawić mam się na kolejnym monitoringu. Okazuje się, że słusznie przejmowałam się prolaktyną, to ona może wszystko utrudniać, mogła tez przyłożyć się do poronienia. Doktorka zainteresowała moja tarczyca. Muszę zrobić głębsze badania, bo może okazać się tak jak z prolaktyną - o ile pierwszy wynik jest dobry, to szperając głębiej okazuje się, że coś nie gra. Honorują badania z innych laboratoriów, więc zaoszczędzimy jakieś 200 zł :) Mój T. oczywiście wyniki ma prawidłowe, oczywiście idealne byłyby po rzuceniu palenia, co mój mąż, mam nadzieję, zrealizuje. Znając życie później niż wcześniej.
Pozytywnie mnie nastawił. Był rzetelny, tłumaczył wszystko, odpowiadał na setki moich pytań, a przy okazji był kulturalny i z poczuciem humoru. I nie powiedział mi, że "jest Pani za młoda, krótko się stara". Zasugerował też, że po kilku nieudanych cyklach może warto byłoby zastanowić się nad IUI, bo mąż zdrowy, no i raz już ciąża była. Ale to obecnie tylko odległy pomysł.
Jakaś taka spokojniejsza jestem. T cieszy się, że mi lepiej, więc rodzina, w modelu 2+0, szczęśliwa. Chce mi się walczyć! Chcę być silna! I chcę to zero zmienić w co najmniej jedynkę! Cieszę się też, że mam Was, że mnie wspieracie, pocieszacie, dajecie nadzieję... że jesteście!
P.S. Pierwsza wizyta w nOvum kosztuje 180 zł, kolejne 80 zł :)