wtorek, 25 marca 2014

Słów kilka o rozszerzaniu diety

Wczoraj pod ostatnim postem pojawił się komentarz od Marty z wieloma pytaniami odnośnie rozszerzania diety. Niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym wszystkim, ale jedyne co wiem obecnie oparte jest na intuicji i teorii z książek i broszurek. Dlatego obie z Martą liczymy na Was :)

"Mały Słodziak :) A ja mam kilka pytań odnośnie rozszerzania diety. Nasze córeczki są w podobnym wieku (dwa dni różnicy). Powoli smakujemy czegoś innego niż mm. Pierwsze próby za nami. Mam jednak problem z "rozstawieniem" stałych pokarmów. Pojawia się wiele niejasności. Kilka łyżeczek obiadku podawać przed czy po butli? Od kiedy traktować marchewkę i inne jako stały pełny posiłek? Podawać w trakcie coś do picia? Soki? W początkowym etapie traktować owoce jak pełny posiłek? Może miałaby Pani ochotę napisać posta jak wygląda to w waszym przypadku. Albo choć kilka wskazówek. A może wypowiedzą się inne doświadczone mamy. Chętnie poczytam. Wiem, że to sprawa indywidualna, ale to zawsze jakiś punkt odniesienia. Pozdrawiam ciepło :) Marta"

Może najpierw jak to jest u nas. Zosia dostaje pół słoiczka co 2 dni, żeby nie obciążać mocno układu pokarmowego, bo jej refluks wymaga już leków no i łagodnego rozszerzenia diety, żeby miała więcej papek w żołądku. Nie podawałam jeszcze "obiadku", na razie tylko marchewka, marchewka+ziemniaczek, dynia+ziemniak. Dwa dni temu dostała też pierwsze jabłko i mimo początkowego kwaśnego skrzywienia prosiła wzrokiem o jeszcze :) Gdy wprowadzam coś nowego daję 2-3 łyżeczki, a następnego dnia już pół słoiczka. Te atrakcje zawsze podaję przed butlą, wtedy jej żołądeczek dopełniam MM. Nie podaję nic do picia w trakcie, pewnie jak wprowadzę już taki obiadek prawdziwiejszy wtedy będę obserwować, czy Zoch potrzebuję popitki. Pełnym posiłkiem będzie wtedy jak zje cały słoiczek, albo po prostu nie będzie chciała już nic więcej zjeść. Soków jeszcze nie dostawała, ale chcę sama je wyciskać. Z tego co pamiętam, to Kasia miała świetne pomysły u siebie na takie smaczne napoje. Na takie pełne, stałe rozszerzanie diety czekam do skończenia 4 miesiąca, teraz bardziej próbujemy niż się zajadamy :) W tym tyg mam zamiar zrobić jej kleik ryżowy z jabłuszkiem.

Trochę znalezionej teorii. Wg ulotek Hipp (ja kupuję słoiczki Hipp BIO), taki mały człowiek powinien zjadać:
  • 4 x mleko początkowe,
  • 1 x zupka - przecier warzywny,
  • sok lub przecier owocowy 50-100g.
W 6 miesiącu wchodzi powolutku gluten, tu sugerują, żeby była to np. 1 łyżeczka kaszy manny dodawanej do 100ml przecieru warzywnego.  Książka, z której korzystam, odnośnie diety dzieci 0-3 lata mówi to samo odnośnie posiłków dla takich maluchów.

Zainteresowała mnie też metoda BLW - "Baby-led weaning (BLW) to metoda wprowadzania stałych pokarmów do diety dziecka, pozwalająca na naukę samodzielnego jedzenia od chwili startu." Tutaj poczekać trzeba na moment, gdy dziecko będzie samodzielnie siedzieć. Co to jest? Ja też jeszcze dużo nie wiem, ale szukam. Tu fajnie opisane co i jak.Ktoś stosuje? :)

Dziewczyny! A jak Wy uważacie? Co możecie polecić? Podzielcie się doświadczeniem!


czwartek, 20 marca 2014

Mój mały schab!

Zośka zdecydowanie rośnie za szybko! Zamiast mojej małej myszki mam małego schaba! 

Dlaczego tak uważam? Ma 3,5 miesiąca i:

* 1,5 tygodnia temu ważyła 6150g (!);
* pieluszki w rozmiarze 3 używamy już od dawna;
* wyrosła z ubranek 62 i obecnie śmiga już w 68 ( a podobno miała dopiero w wakacje osiągnąć taki wzrost);
* zjada 150ml mleka na raz i czasami jej mało;
* ma sen jak jej tata i przesypia wciąż całe noce (ostatnio wstała o 8, spała 12h!);
* bawi się zabawkami, tak - bawi!, nie szturcha tylko obraca, gryzie, ogląda, macha;
* leżąc na plecach zaczęła chwytać się za kolanka;
* no i na brzuchu wytrzymuje już dłużej (podnosi głowę i rozgląda się dookoła, wyglądając jak mały żółw).

Duża z niej dziewczynka, prawda? A przecież dopiero co ją urodziłam... 

niedziela, 16 marca 2014

11/52 - Mały miś i testowanie



Poniżej rozwiązanie naszego wspólnego testowania, Bepanthen'y lądują u :

* Oli Jarockiej,
* Pirelki,
* jeden zestaw poleci do Ali i Marysi,
* Patrycji Rem,
* i małej Jagódki.

Poproszę o adresy (jeśli oczywiście macie jeszcze chęć) na adres : meg.littleheaven@gmail.com . Jak tylko je dostanę, zacznę wysyłkę :)

wtorek, 11 marca 2014

Testujemy Bepanthen!

Jakiś czas temu zarejestrowałam się w portalu Streetcom, dzięki któremu mam możliwość uczestniczenia w kampaniach rekomendacji. Oczywiście tylko wtedy gdy pasuję do danego produktu, spełnię dodatkowe warunki i zostanę wybrana do testowania. No i udało się właśnie z Bepanthenem. 

Do tej pory używałam natłuszczającej Mixy, wysuszającego Sudocremu lub po prostu mąki ziemniaczanej (sposób mamy). Na Bepanthen spoglądałam kilka razy, ale z okazji tego, że wspomniane już środki miałam zakupione w nadmiarze, czekałam, aż się skończą. Ze wszystkim jestem zadowolona!

Udało się jednak zostać testerką, co mnie niezmiernie cieszy. Dostałam maść dla siebie, ale mam możliwość podzielenia się też z innymi, w związku z czym - chcę się podzielić także z Wami! Rozdam 5 maści, wraz z ulotka i przeźroczystą kosmetyczką i pokryję koszt przesyłki pocztowej. W zamian za to proszę Was o napisanie kilku zdań, mających na celu zaopiniowanie produktu. 

My zaczęłyśmy korzystać z maści i obecnie jesteśmy na tak! Znaczy się ja i Zochowa pupa :) Oczywiście pokuszę się o post, mający na celu wyrażenie także mojej opinii. W każdym razie producent zwraca uwagę na 7 standardów idealnego produktu.



Jeśli chcecie wziąć udział w testowaniu napiszcie mi proszę w komentarzu, który z nich jest dla Was najważniejszy i umieśćcie u siebie poniższy obrazek z linkiem do postu. Nie musicie nic "polubiać", obserwować etc. Jak nie masz bloga, to po prostu zostaw komentarz. Dodam, że nikt mi nie płaci za umieszczenie tego postu, chcę się po prostu z Wami podzielić tym, co mogłabym rozdać ludziom dookoła. Przesyłkę pokrywam z własnej kieszeni, za nią też nikt nie płaci :) Potraktujcie więc ten test jako fajną zabawę, a nie komerchę :)


W niedzielę zrobię losowanie, czekam więc do końca soboty :)

poniedziałek, 10 marca 2014

10/52 - pierwsza marchewka


Tak, Zosia dostała swoją pierwszą marchewkę. W czwartek skończyła 12 tygodni (tak, już 12!), za dwa dni będą to już 3 miesiące wg kalendarza! Pewnie wiele z Was napisze, że to za szybko. Może tak, może nie, ale jej smakowało. Nie pluła, nie wybrzydzała, śmiała się na widok kolejnej łyżeczki. Wczoraj dostała tylko troszkę, dzisiaj dostanie więcej. Ja w jej "wieku" jadłam już zupki. Szybko rośnie, za szybko... Zanim się obejrzę będzie już chodzić.

Kocham tego mojego Zocha!!!

wtorek, 4 marca 2014

Bo matka to też kobieta...

... prawda? Wiosna przyszła i matka poczuła się kobietą. Włosy pofarbowała (co prawda na taki sam kolor tylko nieco ciemniejszy), maseczki robi, ubrań sobie trochę nowych kupiła, książki i czasopisma czyta. A wczoraj to nawet na jodze była, wersji z powerem - mniej srutu tutu więcej działania. No i na TBC będzie chodzić. Uśmiecha się więcej i więcej chwil dla siebie szuka wplątując ojca w wieczory z Zochem. Bo przecież nie można żyć tylko pieluchami.

Matka poznała dziewczynę, której bobas jest 2 tygodnie młodszy i tak wspólnie starają się wrócić do życia. Oczywiście nie zapominając o fakcie, że matkami są!

W kwestii Malucha - szuka "zabaw" rozwojowych, zaczyna książeczki pokazywać i opowiadać co jest na obrazkach, myśli o rozszerzeniu diety, ubranka piękne kupuje... i wie, że teraz, żeby nie wiem co, poradzić sobie w życiu bez tego małego smyka nie da rady! Nie da rady oddychać...

I tylko ostatnio, pomimo tylu uśmiechów, trochę więcej płacze w poduszkę i stara się odwracać twarz, gdy łzy same płyną po policzkach. Bo niedługo matki siostra urodzi piękną dziewczynkę, dokładnie w terminie, gdy sama miała rodzić, tylko rok wcześniej. Stara się nie myśleć, że jej maluch stawiałby teraz pierwsze kroki i mówił pierwsze słowa., bo przecież Zoch jest i to jej świat. To minie. Przejdzie kwiecień, myśli będzie mniej.

Bo matka to też kobieta i może mieć chwile słabości. Nie musi być idealna. Obiadu codziennie gotować i sprzątać co rusz. Czasami się rozkleić może, oka nie pomalować czy zapomnieć o praniu. Ale musi tą kobietą być, bo jakby nią nie była, to nie zostałaby przecież matką...

niedziela, 2 marca 2014

9/52 - krzyk,cmokanie i kończyny Zocha!

Nasz mały Zoch zaczął krzyczeć. Wcześniej też się zdarzało, ale teraz uwielbia to robić! Bo nie chodzi o złość,smutek czy cokolwiek wiążącego się z negatywnymi emocjami. Ona krzyczy i się uśmiecha! Taki nowy etap rozwoju chyba. Uwielbia też cmokać. Nie wiem jak to inaczej nazwać, ale chyba wiecie o co chodzi? Wkłada rączki do ust (nie, nie jedną rączkę tylko dwie, bo jedna to zdecydowanie za mało!) i zaczyna je lizać, miętolić i cmoka! No i okazuje się też, proszę Państwa, że Zosia ma ręce i nogi! A dłonie i stopy są bardzo interesujące. Można na nie patrzeć i nimi ruszać, serio! Zoch spędza więc długie minuty oglądając i testując możliwości poruszania. Już wcześniej domyślała się, że to mogą być jej kończyny, ale obecnie jest tego pewna!