wtorek, 31 grudnia 2013

2014!



W nadchodzącym roku życzę Wam spełnienia marzeń. Moje największe marzenie się spełniło i właśnie smacznie sobie śpi. Rok temu chciałam być mamą. Nie marzyłam o niczym innym. Teraz nią jestem. 

Tak - jestem mamą! Wciąż nie mogę uwierzyć, ale stało się! Tego samego życzę Wam. Bez względu na to, co jest Waszym marzeniem - niech się spełni!

piątek, 27 grudnia 2013

Pierwsza wizyta położnej



Zosia od 8 nie spała. Była karmiona kilka razy cycem i raz dokarmiona mm, gdy o 12 wpadła do nas położna. Z zaskoczenia oczywiście. Ja w piżamie, głodna, z dzieckiem na ręku. Pani Dorotka zupełnie się tym nie przejęła, a wręcz namawiała na jak najczęstsze spanie, gdy mała kima.



Co powiedziała o Zosi? Że pięknie przybiera na wadze (4070g) i wygląda na zdrowe i szczęśliwe dziecko. Mała ma trochę zmian na skórze, w związku z czym:
  • na maleńkie krostki na twarzy - 2 razy dziennie przecierać roztworem z nadmanianganu potasu,
  • na krostki na pupie - podmywanie krochmalem + wietrzenie dupki,
  • na suchą skórę - zamiast Oliatum 2 łyżki ciekłej parafiny do wody.
Kolejnym problemem było oczywiście karmienie. Na rozkręcenie laktacji plan jest taki:
  • karmię piersią przez max 40 min, zmieniając oczywiście strony,
  • jeśli dziecko jest wciąż głodne dokarmiam mm,
  • Zosia zasypia, a ja po godzinie-półtorej ściągam pokarm ok. 10 min z każdej piersi i zlewam do jednego pojemniczka,
  • w nocy karmię wyłącznie piersią + spuszczonym mlekiem.
Oczywiście staram się dużo pić i jeść 5 posiłków dziennie. Jeśli chodzi o nabiał - mogę zjeść coś raz dziennie, np. jogurt lub ser + mleko do inki. Jajka tylko w czymś, nie w wersji jajko na twardo lub jajecznica. Jakie będą efekty tegoż planu? Tego dowiemy się za kilka dni. Pokarmu już mam więcej, bo dzisiaj Zosia tylko raz jadła mm i tylko 60ml!!! W lodówce czeka już 50ml spuszczonego mleczka na wieczór, a to jeszcze nie koniec produkcji :)

Pani Dorotka okazała się być fajną kobietką, która rozumie problemy i chętnie pomaga. Nie krytykowała, tylko radziła. Widać, że doświadczenie ma ogromne. No i Zosi się spodobała. Zdecydowanie ma podejście do dzieci i matek. Mam nadzieję, że na następnej wizycie będę już w jeansach, skóra małej będzie wyglądała lepiej no i mleka będzie więcej. Wszystko oczywiście małymi kroczkami, ale jakoś damy radę! :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Głodne dziecko

Moje dziecko się nie najada. Po 100-120ml z butelki jest grzeczna, śpi i ma się świetnie. Marudzi troszkę, wydrze się, ale już normalnym płaczem albo leży pół godziny i się rozgląda - jak cudne, zdrowe dziecko.. Ja laktatorem spuszczam max 90ml, a ona wisi na cycu godzinę i tak płacze. Plan jest więc taki, by karmić ją cycem i dokarmiać moim mlekiem wcześniej ściągniętym. Czekać trzeba na rozkręcenie laktacji, innej opcji nie ma. 

Tak, tak, tak - przystawiam często, piję herbatki laktacyjne i bawarkę, nie zakładam stanika, żeby nie obciskać i hamować laktacji etc. Staram się. Niestety co 3 karmienie muszę podawać mm, bo niestety pokarmu wciąż niewiele. Nie chcę, żeby męczyła się cały dzień głodna. Waży już ponad 4kg, więc potrzeby większe, a u mnie nawału brak.

Jeśli macie napisać,że jestem złą matką, bo daję dziecku sztuczne mleko, to zatrzymajcie to dla siebie. Wyrzuty sumienia już miałam, płacz był, bezsilność. Ale nie mogę się załamywać, muszę rozkręcać laktację i dziecko dokarmiać.

piątek, 20 grudnia 2013

Mamą być - 8 doba

Nie wiem czego się spodziewałam przed urodzeniem Zosi. Liczyłam pewnie na to, że będzie małym i cudownym aniołkiem. Owszem - pierwsze 2 doby była najcudowniejszym dzieckiem na świecie, a teraz? Teraz jest różnie. Nie mogę narzekać, bo dwa razy dziennie zasypia na dwie-trzy godziny. Nie przeszkadza jej telewizor, rozmowy i gotowanie obiadu. Gorzej jest pomiędzy tymi cudownymi chwilami. A muszę przyznać, że płuca to ona ma! Najpierw był bolący brzuszek i brak kupki, teraz kup jest dużo, ale płacze jak szalona. Dzisiaj jest wyjątkowo nerwowa. Nie zasypia po jedzeniu, przewinięciu. Nie wiem już co mamy robić. Łzy same lecą po policzkach.

Jestem szczęśliwa i zmęczona. Tak bardzo zmęczona. Na szczęście mam już sporo pokarmu, więc jeden problem z głowy. Jak tylko pomyślę, że jest aniołkiem, ona staje się potworkiem i odwrotnie. Musimy być twardzi, przetrwać te pierwsze chwile, a potem może będzie lepiej? Najgorsze jest to, że wiem, że to ona męczy się najbardziej. My jakoś wytrzymamy, ale ona jest coraz bardziej zmęczona i zdenerwowana, co przekłada się na więcej płaczu i nerwów. Czy zawsze jest tak trudno? Kiedy dziecko staje się spokojniejsze?


wtorek, 17 grudnia 2013

Zosia!

Tak, Zosia jest już na świecie. 3860g i 56 cm szczęścia. Urodziła się 12.12 o godzinie 22.05 przez CC. O porodzie napiszę, ale nie teraz. Trudno się o tym wszystkim myśli, bo był to koszmar. Po wszystkim wcale nie lepiej. Od wczoraj jesteśmy w domku, zdecydowanie lepiej czujemy się tutaj niż w szpitalu. Ale dosyć złych wspomnień, czas pochwalić się Zosienią! 


piątek, 6 grudnia 2013

No i dupa!

Wcześniej pchała się na świat, a teraz się na niego szybko nie wybiera. Szyjka wciąż długa i zamknięta. Zosia ma się świetnie - rozpycha się, macha nogami, waży ok 3400g. Przepływy dobre. Wtorek stał się praktycznie nierealny. W poniedziałek lub środę ktg, ustalimy z doktorkiem w niedzielę. Znając moje szczęście urodzę grubo po terminie w święta. Dziękuję, dobranoc!

[Tak bardzo chcę Cię już zobaczyć i przytulić, poczuć Twój zapach, nie wypuszczać z objęć. Jesteś największym skarbem, na który czekałam całe życie! Już nic nie będzie takie samo, gdy pojawisz się na świecie.]

środa, 4 grudnia 2013

Kolejny raz na IP!

Tak, kolejny dzień spędziłam na izbie. Pojechałam ze skurczami i ostrym bólem pleców. Dostałam 2 zastrzyki nospy, zrobili 2 ktg, zbadali i wysłali do domu w niezmniejszonym bólem. Cały dzień i cała noc przepłakane i przechodzone. Prysznic, piłka, masaż, okłady nic nie pomogło. Zasnęłam ok 3, a dzisiaj o 11... było już po bólu. Okazało się, że Zosia dzisiaj leży inaczej i to pewnie ona była wczorajszą przyczyną bólu. Naciskała mi na jakiś nerw i dlatego nic nie pomagało. Nie urodzi się więc w imieniny babci Basi. Czekamy na piątek i opinię doktorka, czy wciąż 10.12 jest realny :)

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Maszyna do szycia cd.

Jeśli ktoś myślał,że nie szyję to jest w błędzie! Maszyna odpalana jest ostatnio prawie codziennie. Trzeba przecież jakoś zabijać czas, żeby nie zwariować! Dzisiaj skończyłyśmy 38tc i zaczynamy 39! To już całkiem niedługo, a jednak siedząc przed telewizorem ciągnie się w nieskończoność. Przy maszynie czas jakoś tak szybciej leci. 

 

W oknach kuchennych pojawiły się zazdrostki samodzielnie uszyte, a na stole obrusik. Na swoją kolej czekają jeszcze krzesła, które potrzebują nowego obicia. Wczoraj uszyłam poszewki na poduszki, które totalnie nie pasowały do mojej świątecznej aranżacji. Okazało się, że czerwony i fioletowy wcale się nie kłócą, przynajmniej na święta. 


 

No i skończyłam w końcu swój pierwszy kocyk dla Zosi! Nie wiedziałam jak wyjdzie, więc uszyłam go w oszczędniejszej wersji - nie korzystałam z popularnego teraz minky, ale materiałów z Ikei. Polar jest super przyjemny po wypraniu i wypłukaniu w płynie, a wzór materiału (chociaż dominuje czerń) niezwykle przypadł mi do gustu. 



W kolejce czekają zasłony do skrócenia i firaneczki do regału sąsiadki. Staram się nie odliczać dni, ale oczywiście to robię. Nie mogę doczekać się kiedy ją zobaczę i przytulę!