sobota, 30 maja 2015

Co z tym szczęściem...?

Kiedy ostatni raz czułaś się szczęśliwa? To po prostu. Nie dlatego,że kupiłaś nową kieckę, wzięłaś ślub etc. Tak po prostu!

Mnie dzisiaj dopadło to uczucie, gdy jechałam autem. Dałam muzykę na ful, otworzyłam okno zamiast podkręcenia klimy i poczułam,że jestem absolutnie szczęśliwa. Mam wspaniałą rodzinę, świetną pracę, a za oknem świeci słońce.

Każdej z Was życzę,byście czasami poczuły się szczęśliwe, a może właściwie uświadomiły to sobie od czasu do czasu.

poniedziałek, 25 maja 2015

It's a girl!

W piątek na połówkowym okazało się, że Julek to Julka :) Pani doktor była pewna i nam też zaprezentowała o co jej chodzi, no i to dziewczyna. A przynajmniej taką mam nadzieję, bo chciałabym się już na czymś zatrzymać :)

Nie to, żebym coś miała do chłopców, ale cholernie cieszę się, że Zosia będzie miała siostrę. I tak, wiem - grunt, że zdrowe, ja też tak uważam, ale chyba można sobie czegoś chcieć. No, to ja zawsze marzyłam o dwóch córkach i być może się uda :)

środa, 6 maja 2015

Hormony ciążowe



Julek zaczął dzisiaj odważniej pukać w brzuch, fajne uczucie. Już prawie zapomniałam jak to jest. Wcześniejsze „motylki” zmieniły się w małe kopniaki. I czuję się wciąż wspaniale, nogi jeszcze nie puchną, kręgosłup nie boli, ale… mam okropną cerę! Przy Zoście po pierwszym trymestrze zrobiłam się piękna, a teraz jest coraz gorzej! Krostki, wypryski etc. Czy ktoś ma dla mnie jakiś ratunek? Jedzenie warzyw i owoców w zamian za śmieciowe jedzenie nie pomaga, suplementy biorę, myję twarz etc i nic. Taaak, pewnie muszę przeczekać, bo to wina hormonów, ale czy jakieś oczyszczanie u kosmetyczni pomoże? 

Skoro już o nich mowa, o hormonach znaczy się, to ostatnio sprawiają, że unoszę się kilka centymetrów nad ziemią, gdy pomyślę o mojej córce. Kocham ją z każdym dniem jeszcze mocniej (o ile jest to możliwe) i absolutnie zwariowałam na jej punkcie. Nie to, że wcześniej byłam jakaś mniej czuła, ale teraz mam eksplozję miłości i chcę, aby każdy dzień z tych ostatnich gdy jest oczkiem w głowie, był wspaniały i wyjątkowy. Zastanawiam się wciąż jak braciszek zmieni jej życie, tak realnie. Dzisiaj malowałam się w łazience, Zochnę posadziłam na desce od klozetu, dałam szczotkę do zabawy, a ona pierwszy raz, tak sama z siebie pokazała na brzuch i powiedziała „Julo”. Zawsze po mnie powtarzała z radością, a dzisiaj tak sama z siebie. I buziaka dała w brzucha. Nie rozumie jeszcze o co chodzi, ale świta jej chyba coś o tym „dzidzi” w brzuchu. Czekam na mocne kopniaki, żeby mogła brata poczuć.

Już prawie połowa za mną, niedługo będę matką dwójki dzieci. Cieszę się cholernie i jeszcze bardziej boję…