środa, 6 listopada 2013

Zła matka?

Tak się teraz właśnie czuję. Wiem, że powinnam chcieć, żeby Zosia została w brzuchu jak najdłużej, bo to dla niej najlepsze, a ja chcę już urodzić. Czuję się z tym okropnie. Mój obecny stan wydaje mi się być bardzo uciążliwy, z każdym tygodniem będzie gorzej, ale wiem, że po porodzie będę myśleć inaczej. Wszystko stanie się mniej przerażające i będę śmiała się z niektórych moich ciążowych problemów. Obecnie czuję się strasznie. Dzisiaj o 4 miałam okropny skurcz, który mnie obudził i nie pozwolił spać przez długi czas. Cały dzień mam bolesne skurcze, Zosia kopie, naciska mi na wszystkie organy, czuję, jak moja miednica chce eksplodować. Modlić się powinnam, żeby Mała siedziała w brzuchu jeszcze kilka tygodni, ale na obecną chwilę nie potrafię. Czuję się jak zła matka. Samolubna i zła. Pomocy!

19 komentarzy:

  1. Ja zaciskam zęby, zmieniam pozycję i Młoda na chwilę się uspokaja :) Też niedawno miałam ten kryzys, ale pomyślałam sobie, że nie chcę doprowadzić do tego, żeby po urodzeniu leżała w inkubatorze.
    Meg, damy radę! Kto da jak nie my? A jak moje przeczucie mnie nie zmyli to urodzimy w bardzo podobnym terminie, bo moja córka coś się nie wybiera na drugą stronę brzucha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam jak ja nie mogłąm się doczekać porodu i mojej córci ;)
    Kochana ślicznie dasz na imię córci, ja tam dałam na drugie mojej Julci, poza tym moja najlepsza przyjaciółka ma tak na imię i także moja mama ;p:))
    Pozdrawiam

    www.mama-julii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dasz radę. Wiem, że ci ciężko, bo mam dokładnie tak samo. I też mi z tym źle.
    I nie jesteś złą matką., nawet tak nie myśl.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przestań się tak zadręczać. Natychmiast! Miesiąc przed terminem, to żaden wcześniak. Przy zdrowym dziecku nie ma mowy o inkubatorze, czy komplikacjach. Parę dni w szpitalu na obserwacji, na normalnym oddziale i do domu.
    Wiem, co mówię, bo urodziłam córkę w 27 tyg., spędziłam dwa miesiące na OIOM-ie i na patologii i nie było tam żadnego dziecka urodzonego po 34 tyg. Parę dziewczyn urodziło w 32 tyg. i wyszły po tygodniu. Mnie lekarz od 25 tyg. mówił, byle do 30 tyg., potem to już nie problem. Nie udało się, ale i tak jest wszystko w porządku.
    Nie martw się tak, teraz to już możesz bez obaw urodzić w każdej chwili.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno pod koniec każda mama chce żeby już się dziecko urodziło, u Ciebie jest podobnie i nie ma powodów do wyrzutów sumienia. Jesteś bardzo dobra mamą!:):*

    OdpowiedzUsuń
  6. oj tam, nic się nie martw - dopiero po porodzie zaczyna się jazda "czy jestem złą matką?" bo: nie rozumiesz komunikatów dziecka ( a to normalne, skąd masz wiedzieć, musicie się siebie nauczyc nawzajem), bo czasem chcesz od dziecka odpocząć, bo chętnie wyrwałabyś się z domu na cały dzień i masz wyrzuty sumienia.. i tak dalej i tak dalej. Więc myśl "czy jestem złą matką?" to nieodłączny element macierzyństwa - pozostaje się z tym pogodzić ;))))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. oj miałam dokładnie to samo. tyle, że ja spędziłam te ostatnie tygodnie praktycznie w szpitalu i wiesz co? kiedy dotarłam do 34 tygodnia chciałam rodzić... bo miałam juzc dosyc. Urodzilam w 37 tyg.a Kaja i tak miała problemy z adaptacja i spedzilysmy 10 dni w szpitalu/ 5 dni w inkubatorze a ciaze niby uznano za donoszona. Wiec wytrzymaj tych kilka tygodni bo to straszne uczucie kiedy zabieraja Ci dziecko i mozesz je tylko ogladac za szyba :(

    OdpowiedzUsuń
  8. my kobietki jesteśmy bardzo silne!
    ja w Ciebie wierzę dasz radę :*:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana za duzo myślisz:* i tak bedzie jak bedzie:) mała jest uparta:) ja wiem ze dacie radę, ale musisz jeszcze trochę zacisnac nogi, bo wiem jak sie denerwuje człowiek gdy dziecko urodzi sie szybciej. Moja siostra była wcześniakiem i nigdy nie zapomnę jak mama sie denerwowała i zaciskają wszystkie mięśnie zeby siedziała jeszcze troszkę. Tylko ze u mamy wody dochodziły od 6msc...

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana ja okres ciąży- nawet tej końcowej wspominam zdecydowanie lepiej niż pierwsze dni z maleństwem w domu. Brzmi okropnie, nie?
    Mam nadzieję, że u Ciebie będzie inaczej, w końcu jak często rodzą się takie nerwusy jak nasz;p
    Trzymaj się już niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Meg jeszcze nie dotarłam do Twojego etapu uciążliwego brzucha, ale wszystko przede mną. Nie jesteś złą matką. Marudzisz sobie po prostu troszeczkę (masz pełne prawo), a znając życie i tak wytrzymasz ile trzeba dla dobra Zosi. Poza tym nawet jakby sie teraz Zosia urodzila to nie tragedia. A myśl: czy jestem złą matką? tylko potwierdza to ze jestes dobrą!!!! Dlaczego???? Bo zła matka się nad tym nie zastanawia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. rzeczywiście trochę marudzisz, co nie oznacza, ze jestes złą mamą:) Ale marudną trochę tak:) niektóre mamy musza całą ciązę leżeć, albo jeszcze gorsze rzeczy. A skurcze i kopanie dziecka takie, ze wszystko boli to raczej norma w końcówce ciązy:) Nie ma co myśleć, że będzie gorzej - po co?? Wytrzyma się tyle, ile trrzeba:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Końcówka ciąży jest straszna. Zgaga, wymioty u mnie od 6 miesiąca do prawie końca, liczne bóle, niemożliwość schylenia się (na podłodze leżało u mnie wiele rzeczy), dreptanie do wc kilkadziesiąt razy na dobę, stękanie przy chodzeniu, układanie przy spaniu brzucha, stękanie przy próbie odwrócenia na inny bok, bolesne skurcze przepowiadające, gigantyczny brzuch, strach przed porodem, ból cycków, nieporadność i niezdarność brrr. Tyle pamiętam po 6 miesiącach. Ale wiesz co? Z moich obserwacji dzieci które rodzą się przed czasem często mają problemy wynikające z niedojrzałości układu pokarmowego. Wyciągnięte z bezpiecznego lokum (nigdy już w takim hotelu pięciogwiazdkowym nie będą mieszkały) gdzie nie ma głodu, ani chłodu, ani pragnienia, ani hałasu, ani bólu, ani palącego jasnego światła. Te 40 tygodni (czyli tak naprawdę 38 bo 2 są puste i nie związane z rozwojem dziecka) to tak naprawdę miarodajny okres na narodziny. Dziecko które rodzi się przed czasie niesie za sobą często liczne problemy zdrowotne, często konieczność licznych konsultacji lekarskich, latania po lekarzach, pobytu w szpitalu lub po prostu bólu dziecka. A nie ma nic gorszego niż ból dziecka. Trzymam kciuki.
    Emka

    OdpowiedzUsuń
  14. ja tam śmigałam do samego końca i mimo że pobolewało, to jednak nie marudziłam. jeszcze Ci będzie brakowało tego stanu:) Pola

    OdpowiedzUsuń
  15. wierz mi rozwalająca miednica to będzie za chwilkę cudowny problem.....po porodzie przekonasz się o czym pisałam ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja tam nie chciałam rodzić, dobrze mi było w tym stanie i wiedziałam, że zatęsknię za Nią w środku. Potem, kiedy już minęło kilka dni po terminie a tu cisza, zaczęłam Ją namawiać, żeby wyszła. nie chciałam skończyć pokrojona przez lekarza. Na szczęście z pomocą cewnika się udało i było tak jak sobie wymarzyłam.

    Zapraszam do mnie na konkurs - do wygrania pieluszka wielorazowa Pluplu i śliniaczek!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jesteś silna, wytrzymaj jeszcze chwilkę. Trzymam kciuki i czekam na dalsze wieści. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń