poniedziałek, 13 stycznia 2014

Porodowo-szpitalne wspomnienia

Kilka tygodni po szpitalnej przygodzie o wiele łatwiej o tym pisać. Oszczędzę większości szczegółów, bo mój wpis nie ma na celu przestraszenia ciężarówek ani zniechęcenia do porodów :)

2.30 - pierwsze regularne skurcze i krew

4.30 - wizyta w szpitalu, ktg i brak miejsc na oddziale

7.30 - kolejna porodówka, 1cm rozwarcia, sączące wody i okropne skurcze

11.00 - 2cm rozwarcia, 1 dawka oksytocyny

13.40 - przebicie pęcherza płodowego i kolejna strzykawka oksytocyny

15.00 - 4cm rozwarcia, no-spa w zastrzyku x2

17.10 - 5 cm rozwarcia, 3 dawka oksytocyny, znieczulenie i cudowny relaks po wielu godzinach bólu

19.20 - 8cm rozwarcia, nowa zmiana położnych, koniec znieczulenia, kolejne mocne, odczuwalne skurcze

20.30 - pełne rozwarcie i oczekiwanie na zejście Zosi do kanału rodnego

21.30 - brak postępu, słabe tętno, decyzja o cc

22.05 - przyjście Zosi na świat

Taką formę opisu czyta się o wiele przyjemniej. Było ciężko. Bardzo ciężko. Personel zajął się mną świetnie, mimo tak długiego pobytu na porodówce, czułam że robi się wszystko, żebyśmy były z Zosią w dobrej formie. Najgorsze były skurcze, coraz mocniejsze i ciągły brak rozwarcia. Zmęczenie przyszło dopiero po 19, wcześniej walczyłam z adrenaliną we krwi :) Teraz już wiem, że znieczulenie to bardzo fajna sprawa i nie ma co się mu opierać. Wiem też, że oksytocyna sprawia, że skurcze są jeszcze mniej przyjemne, i że kolejne dziecko urodzę przez cc. Boję się przezywać tego jeszcze raz, nie zaryzykuję porodu sn. Tak, wiem - miękka faja ze mnie.

Ale wiecie co było gorsze od porodu? 4 doby w szpitalu. Najpierw krwotok i wyciskanie ze mnie krwi, potem brak pracy nerek i mnóstwo leków. Do tego ogromny ból i prawie 4kg głodnego dziecka na rękach przez całą noc. Pokarmu praktycznie brak, płuca Zosi w świetnej formie i pielęgniarki noworodkowe, które zamiast pomóc, krzyczały na mnie i zamiast uczyć, instruować pytały np. "czemu ona tak ryczy?!". Położne, które zajmowały się mną były wspaniałe i chociaż to nie było ich zadanie pokazały mi jak zająć się dzieckiem, jak przystawić, co zrobić, żeby uspokoić malucha. Nie czułam się bezpiecznie, nie czułam, że personel mi pomaga. Czekałam kiedy w końcu wyjdziemy i zostaniemy z Zosią sami. W domu było ciężko, ale lżej psychicznie.

4 doby z "pomocnymi" położnymi, drącym się dzieckiem, snem 2/24h, chrapiącą współlokatorką na sali, bezsilnością, bólem i hormonami. Czemu do cholery nikt mi nie powiedział, że to będzie tak wyglądać?! Teraz już wiem co ze sobą zabrać i jak się przygotować,żeby przeżyć te kilka dni w szpitalu.

 08/04/2014 - 4 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Trudno w to uwierzyć, ale kolejne dziecko urodzić chcę jednak sn. Przekonała mnie książka J.Kalyty ''Położna. 3550 cudów narodzin". Chcę przytulić dziecko zaraz po narodzeniu, czuć ciepłe ciało, być blisko. Chcę w pełni poczuć cud narodzin.

22 komentarze:

  1. ja też zamierzam kolejne dziecko urodzić przez cc, więc nie jesteś sama;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Solidarność macic :)

      Usuń
    2. o tak, ale jak tylko pomyślę, że znowu miałabym mieć poród wywoływany, próbę rodzenia sn i zakończenie cesarką to nigdy więcej. Ja mimo wszystko o tym nie zapomniałam i zanim zdecyduję się na kolejne dziecko wybiorę lekarza, który pracuje w szpitalu, w którym będę chciała rodzić i dowiem się czy przy moich wskazaniach po 1 cc przysługuje mi 2. Jeśli nie, to Mike będzie jedynakiem.

      Usuń
  2. To się nacierpiałaś bidulko.
    Z czasem zapomnisz o tych nieprzyjemnych momentach. Zostaną tylko te cudowne:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że tak będzie skoro doświadczona mama dwóch uroczych słoneczek mi to pisze :)

      Usuń
  3. Kochana Twój poród z moim który od pierwszych skurczy p 1 w nocy do 5:30 kiedy Zosia przyszła na świat to naprawdę wielka różnica. Ja po podaniu kroplówki z nospy już miałam ulgę w bólu. Do szpitala przyjechaliśmy o 3 w nocy i na sali porodowej byłam tylko 2,5 godziny. Najbardziej bolało mnie szycie 40 minutowe po nacięciu krocza. A fakt położne, które zamiast pomagać w uczeniu cycowania tylko mnie dołowały potrafią wyprowadzić z równowagi. Na szczęście położna teściowa to wielki skarb!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to kochana przy takim porodzie, to powinnaś na gromadę dzieci się zdecydować! :) Zazdroszczę i cieszę się, że napisałaś tu jak przyjemny może być poród - niech kobiety nie czytają tylko słabych historii! Rzeczywiście teściowa położna to skarb, można się jej poradzić i skorzystać z doświadczenia. Ja nie mam teściowej, mam udawaną - wredną babę, więc zazdroszczę Ci podwójnie :)

      Usuń
  4. Nie gniewaj się, że od tego zacznę ale uśmiałam się strasznie z określenia "miękka faja" :)
    Ja jeden poród mam za sobą a drugi przede mną - oby nie był gorszy niż pierwszy bo w sumie poszło dość gładko ale bolało bardzooooo no i tak jak mówisz pobyt w szpitalu to zawsze duży stres a jeszcze jak nie czułaś się tam bezpiecznie i bez pomocy pielęgniarek to już całkiem ciężko i depresyjnie :( najważniejsze, że było i minęło. Ja póki co nie myślę o porodzie ale za to mam problem ze szpitalem...niby 3 kroki od domu a ponoć okropne rzeczy się tam dzieją na porodówce...mam dobre źródło z samego szpitala i co teraz...jechać do miasta obok - niby niedaleko - mam jeszcze trochę czasu.

    Najważniejsze, że Zosia zdrowa, że Ty doszłaś do siebie :) szkoda tylko, że musimy tak się denerwować w tak ważnym momencie życia. No i oczywiście nie jesteś żadną "miękką fają" :) masz pełne prawo do znieczulenia i zrobisz co uważasz za stosowne :) !!!

    cmokam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra ma podobną sytuację ze szpitalem i nie rodzi u siebie. Byłabym pierwsza, żeby zabronić jej rodzić w szpitalu w jej mieście. Nie ma co ryzykować, nie mówiąc już o psychice. Będziesz czuła się bezpieczniej i spokojniej, jak odpadnie stres związany ze złą renomą szpitala.

      Usuń
  5. też swoje przeszłam, po 10h porodu naturalnego wywoływanego zresztą urodziłam przez cc....dzidzia prawie 4kg a ja mleka nie miałam...ale później było już tylko lepiej :)))))))
    pozdrawiam i całusy dla małej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to widzę, że mamy podobne przeżycia :) U nas też jest już o wiele lepiej - na każdej płaszczyźnie. Zdarzają się jednak dni, gdy Zosia płacze pół dnia i wtedy czuję,że mam dosyć. A ona jak gdyby nigdy nic wtedy zasypia. No i weź zrozum niemowlaka :)

      Usuń
  6. Współczuję takiego porodu i "przemiłych" pielęgniarek. Nie wiem co tacy ludzie, bez odrobiny empatii, robią w Służbie Zdrowia.
    O szpitalu w moim mieście słucham od początku ciąży i jestem coraz bardziej przerażona, zastanawiam się czy po prostu nie wynająć do porodu własnej położnej.
    Ale za to jaką piękną masz córę;)

    malinkowy-dom.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie położne na porodówce były fajne, więc nie żałuję, że nie miałam wykupionej. W Wwa to koszt ok 1000zł, więc wolałam to na Zosię wydać, a jak się okazało - i tak nie rodziłam tam, gdzie chciałam. Chyba miałam nosa, żeby jednak zrezygnować. Ale jeśli czujesz,że będziesz spokojniejsza to oczywiście skorzystaj. Moje koleżanki miały wykupioną taka opcję i bardzo sobie chwaliły :)

      Usuń
  7. moj porod byl bardzo podobny do Twojego,8 cm rozwarcia,a maly nie chcial zejsc i tez cc,dlatego rozumiem jak sie nacierpialas! tez nastepny porod bedzie cc,boje sie naturalnego. pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę,że jakby szybciej podejmowali decyzję o cc, to wiele kobiet jednak przy drugim porodzie wybrałoby sn. A tu klops!

      Usuń
  8. Musisz to wszystko opisać! " Teraz już wiem co ze sobą zabrać i jak się przygotować,żeby przeżyć te kilka dni w szpitalu." bo pomyślałam, że najważniejsze to wziąć stopery:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, dostaniesz dokładną listę odnośnie tego co wziąć. No stopery to super pomysł, szkoda, że na to nie wpadłam. Mąż przecież mógł mi kupić! A ja bidula niewyspana :) Jak nie trafi Ci się chrapiąca współlokatorka, to zawsze możesz użyć, jak dziecko się drze :)

      Usuń
  9. Oj Meg... masz rację, teraz "łatwo" wspomina się poród.
    Ja drugiego dziecka też nie zamierzam rodzić sn, i wiesz co? Razem jesteśmy miękkie faje, ale co tam :P Razem raźniej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście,że raźniej! No i w końcu zaczynam myśleć o drugim porodzie (w dalekiej przyszłości oczywiście!). Wcześniej na samą myśl miałam ciarki i stwierdziłam,że Zosia zostanie jedynaczką :)

      Usuń
  10. No to już klasyka, że porodówka ok, a na poporodowym tragedia.
    Przystawiać, przystawiać, nie damy mleka mm! Oto cała nauka karmienia. Tylko pogratulować. Rozumiem, że pewnie nie ma kasy na jakieś sensowne laktacyjne doradztwo, no ale sorry.

    Dziś będę pakować torbę do szpitala. Butelka, mleko i smoczek to trzy najważniejsze dla mnie punkty na liście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja siostra rodzi w kwietniu i też została już poinstruowana co ma ze sobą wziąć na wszelki wypadek :) Żałuję, że mnie nikt nie uświadomił jak jest na takim oddziale.

      Trzymam kciuki,żeby u Ciebie było o niebo lepiej! :)

      Usuń
  11. Znieczulenie to był zdecydowanie najlepszy "haj" w moim życiu;))

    OdpowiedzUsuń