czwartek, 4 września 2014

Domowy szpital!

Ratunku! Pomocy! Z jednego chorego misia zrobiły się trzy. Mi przeziębienie zaczęło ustępować, ale wlazło mi coś na gardło, pewnie dlatego, że mój mąż ma... anginę! 

Taaak, anginę. Domyślacie się pewnie co mam teraz w domu? Mężczyzna z gorączką 36,7 to już całkiem poważnie chory facet, więc jak mój ma 38, a do tego anginę, to jest ostro. Śpi, leży, wzdycha, 100 razy na godzinę tłumaczy mi jakie mam objawy. Wolałam już sama, znaczy się do spółki z przeziębieniem, opiekować się moją słodką córką, niż siedzieć z chorym mężem do tego.

No a skoro mowa o córce... Wczoraj ok 18 zaczęła mieć szklane oczy (wiecie o co mi chodzi, prawda?) i włączyło się kichanie. Znajoma pediatra kazała podać wit. C, wapno i paracetamol, a rano udać się do lekarza. Udało się zapisać, ale dopiero na 16. Spoko luz, źle nie jest - poczekamy. No, to czekałyśmy do 17... doktoreczka przyjmowała dzieci zdrowe w nieskończoność prawie, znaczy się do 17.

"No to co Panie sprowadza? Chora? Nie wygląda. Zaraz sprawdzimy gardło." Umyła łapki, ogrzała stetoskop, posłuchała, no i sprawdziła to nieszczęsne gardło. Okazuje się, że całe czerwone i gęsta wydzielina. "Dobrze zna Pani swoje dziecko, jeszcze 2 dni a byłoby ciężko". No znam, moje przecież jest! Jak będzie kaszleć lub gorączkować to ASAP do lekarza. 

O sobie niewiele myślę, bo mając chore dziecko i faceta (czyt. dwoje dzieci), nie ma czasu na myślenie o sobie. Leczo się przecież samo nie zrobi, schab z sosie też nie. Pieczywo się samo nie kupi, podłoga nie umyje, pielucha nie zmieni, mleko nie zrobi, koty se same jedzenia nie nasypią, a leki same nie wykupią. Psikam gardło, biorę polopirynę i nastawiłam syrop cebulowy. Damy radę!

7 komentarzy:

  1. Współczuje choć post czytam z uśmiechem na twarzy bo ty nawet w chorobie z humorem.
    No pielucha to się na pewno sama nie zmieni:)))
    Zdrówka kochani.

    OdpowiedzUsuń
  2. o masakra! biedaczki! dużo zdrowia i cierpliwości!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo zdrowia dla całej rodziny !

    OdpowiedzUsuń
  4. nie zrozum mnie źle, ale od chorego dziecka i braku Twojego zdrwia współczuję Ci męża z anginą.
    wyobrażam sobie ;)
    zdrowiejcie szybko!
    biegusiem, lato wróciło i czeka na Was!

    OdpowiedzUsuń
  5. oj tak..chory mężczyzna to gorszy niż chore dziecko ;)
    kochana powodzenia trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Choroba i u nas, jakiś wirus panuje. Najpierw sąsiadka, później Maks (choć kontaktu z nią nie miał), mama sąsiadki i ja. Na szczęście Maksia puściło po dwóch dnia i ze stanu podgorączkowego została wodnista wydzielina z nosa. Mnie trzyma od wczoraj, a ból mięśni jest najgorszy i "kaktus" w gardle. Mąż dzielnie daję radę i pomaga jak może, nawet małego do sali zabaw zabrał, żebym oddech złapała.
    Zdrówka dla całej Waszej rodzinki!

    OdpowiedzUsuń