środa, 18 lipca 2012

Zmęczenie

Zmęczenie. Ja rozróżniam dwa rodzaje - to zwycięskie, słodkie zmęczenie przez które się uśmiechasz i cieszysz, że czegoś dokonałaś i to drugie, gdy masz ochotę zasnąć na 1000 lat, odseparować się lub płakać.

Niestety dopadło mnie to drugie. Natłok obowiązków, kilka godzin snu, brak urlopu. No tak - korporacja i jej minusy. Ale to nie jest tak, że urlopu wziąć nie mogę, wręcz przeciwnie. No oprócz tego całego zmęczenia organizmu przydałaby się również podróż poślubna, ale... ale zachciało się domu. Nie mieszkania, które posiadamy, nie... domu!

Miejsca, gdzie przyjadą znajomi, aby śpiewać piosenki nad ranem przy dźwiękach gitary mojego męża i zajadać się mięsem z grilla, gdzie postawimy ogromną choinkę, koty będą spały na ganku. Niestety za marzenia trzeba zapłacić. W związku z tym pożegnam się z wymarzoną wycieczką i pojadę do domku nad jeziorem. Nie no, wszystko fajnie - pomysł mi się podoba. Coś za coś, ale powzdychać chyba mogę? Słoneczną Maltę zamieniamy na deszczowe podlasie. Jupi!

No i oczywiście pielgrzymka na doradcach, bankach... Dom! Myśl o domu...

Zmęczenie. Dopadło mnie zmęczenie.

1 komentarz:

  1. Sluchaj, ja bym zamienila wszystko na deszczowe podlasie!!!!!!!Wszystko:) To tak a propos mojej tesknoty za miastem malym, bo ono tam wlasnie lezy!! A z tym, ze wszystko bym zamienila to tak a propos idealizowania bo jestem w tym mistrzynia :)

    OdpowiedzUsuń