wtorek, 4 grudnia 2012

December, be kind!

Zaczął się nieładnie. Mój Te chory, więc nici z bobasa w tym miesiącu, mam mnóstwo pracy i obecnie rozchorowałam się ja. Na zwolnienie iść nie mogę, bo strategie marketingowe na 2013 mają najwyższy priorytet. Do tego dochodzi zamieszanie wokół domu i kredytu. Papierki wszystkie zebrane, ale czekamy na opinię rzeczoznawcy, tak więc wniosku nie złożymy dzisiaj, a najwcześniej w piątek.

December, be kind! Niech choroba odejdzie w kąt, święta zaowocują Fasolką, praca przestanie dawać mi w kość, a wniosek kredytowy zostanie rozpatrzony pozytywnie... Taaak, wiem - dużo tego. Ale czemu właściwie nie miałoby mnie spotkać tyle dobrego? Ciągły stres, strata Malucha i totalny chaos w życiu, czy serio nie należy mi się troszkę więcej szczęścia? 

Chyba cieszę się,że starania zostały odpuszczone w tym miesiącu, dzięki temu nabieram trochę dystansu do tego wszystkiego (co jak wiele z Was pewnie wie, proste nie jest). Bardzo inspirujący był dla mnie post Ags - Czego nauczyly mnie trzy lata starania sie o dzieci. Jest w kin kwintesencja starań o dziecko, to właśnie obecnie czuję, w momencie odpuszczenia i niewyczekiwania na test ciążowy. Ten post jest bardzo bliskim obrazem mojego życia w ciągu ostatniego pół roku. Nie chcę już tak.

Chcę zmienić pracę i nie martwić się tym,że przecież za miesiąc będę w ciąży i zostanę na bruku. Jak widać nie jest to tak proste, więc pewnie szybko mi to nie grozi. Chcę w połowie grudnia napić się dobrego wina, zaplanować picie tego wina, a nie myśleć, że wtedy to już na 100% będę w ciąży, więc nie wypiję. Majtki chcę zostawić w spokoju, a nie zastanawiać nad tym, co w nich zastanę, gdy po raz dziesiąty w ciągu godziny odwiedzam pracowy kibel. Odciąć się muszę. A najlepszą metodę na ciążę jest podobno nowa praca, nowy dom i mnóstwo pasji. Pewnie tak, bo nie myślisz o Fasolce wciąż i wciąż. Nie wiem. Wiem, że chcę odetchnąć i zapomnieć na chwilkę o tym wszystkim co wiąże się dla mnie ze staraniem o dziecko. 

Życzę miłego Grudnia, życzliwego i pięknego!

10 komentarzy:

  1. Kochana oczywiście należy Ci się tyle dobrego i jeszcze więcej! Nie wiem dlaczego los plącze nasze życie tak a nie inaczej?
    Kiedy staraliśmy się o Kruszynę, każdy miesiąc kończył się płaczem w łazience... Chciałam tak jak Ty odpuścić, ale nie potrafiłam.
    Jednak sprawy nagle przybrały nieoczekiwany bieg, nie mieliśmy czasu się starać, ja nie liczyłam dni płodnych, byliśmy pochłonięci czymś innym... wtedy pokazały się dwie kreski.
    Niesamowicie dziwnie wszystko się układa...

    Nie wiem jeszcze jak Kruszyna się ma, jak wygląda, czy rośnie tak jak powinna... każdego dnia drżę o to i z wielkim niepokojem myślę o usg, które będzie prawdopodobnie w okresie świąt...

    Bardzo trzymam za Ciebie kciuki. Wiem doskonale, że nie jest łatwo odpuścić i przestać myśleć o tym. Jednak w wielu przypadkach okazało się to być strzałem w dziesiątkę...
    Życzę Ci takich zmian byś zapomniała na chwilę o tym jak bardzo pragniesz Maleństwa... właśnie po to by Ono się pojawiło:)

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie umiem, nie potrafię odpuścić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety nie zawsze nowa praca, nowy dom, mnóstwo zajęć i niemyślenie pomagają:/ mi w każdym razie nie pomogły, ale jak to już wiele razy ostatnio padło "ktoś musi wypełniać te statystyki";) także życzę, żeby właśnie Wam pomogło i to właśnie w grudniu! Miejcie taką niespodziankę, że hoho:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz jesteśmy chorzy, a płodne przeszły, więc następna szansa w sylwestra :)

      Usuń
    2. Coś składnia mi się w poprzednim poście zaburzyła ale ho ho Kochana, to Ty na tego sylwestra już kreację szykuj i butelkę szampana hehe

      Usuń
    3. Mam już kreację :) Kupiłam jakiś czas temu i leży w szafie!

      Usuń
  4. Kochana pół roku to nie jest dużo na staranie.
    ja mam po prostu męża "złotego strzelca" ;)
    jednym wystarczy miesiąc innym rok.
    może za bardzo chcesz, my po prostu czerpaliśmy ogromną przyjemność z sexu, nie był on czysto prokreacyjny i tylko w owulację, jak to się mówi "jak króliczki" ;)
    oby tylko ciąża przebiegła mi prawidłowo.
    ps. pogłaskaj jakiś ciążowy brzuszek. moja koleżanka zrobiła to na swoim ślubie i w podróży poślubnej zaszła ;)
    warto spróbować, może się "zarazisz" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie nie jestem jeszcze na etapie seksu tylko w owulację :) Mój mąż "strzelił" przy 3 próbie, ale nie udało się utrzymać Fasolki. Potem trzeba było czekać,badać się itp. Dla mnie to pół roku było bardzo ciężkie,zwłaszcza przez to,że straciliśmy Malucha. Głaskam brzuch przyjaciółki,która zaszła w ciążę 3tyg przede mną i jakoś nic.

      Usuń
  5. Ciesze sie ze moj post sie przydal :-)
    Ja tak sobie mysle, ze z tym calym wyluzowywaniem sie to nie do konca tak. Tzn. nowa pasja, nowa praca czy nowy dom nie sa recepta na zajscie w ciaze. Ale na pewno sa jakims pomyslem na fajniejsze zycie, w ktorym jest miejsce na inne radosci oprocz dziecka.
    Ciesz sie swietami, sylwestrem i czerwonym winem. I powodzenia w 2013 ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, od tego się w ciążę nie zajdzie, ale życie staje się o wiele lepsze,gdy inaczej rozłożysz uwagę na poszczególne płaszczyzny :)

      Będę cieszyć się czerwonym winem do upadłego i szampanem :)

      Usuń