piątek, 20 grudnia 2013

Mamą być - 8 doba

Nie wiem czego się spodziewałam przed urodzeniem Zosi. Liczyłam pewnie na to, że będzie małym i cudownym aniołkiem. Owszem - pierwsze 2 doby była najcudowniejszym dzieckiem na świecie, a teraz? Teraz jest różnie. Nie mogę narzekać, bo dwa razy dziennie zasypia na dwie-trzy godziny. Nie przeszkadza jej telewizor, rozmowy i gotowanie obiadu. Gorzej jest pomiędzy tymi cudownymi chwilami. A muszę przyznać, że płuca to ona ma! Najpierw był bolący brzuszek i brak kupki, teraz kup jest dużo, ale płacze jak szalona. Dzisiaj jest wyjątkowo nerwowa. Nie zasypia po jedzeniu, przewinięciu. Nie wiem już co mamy robić. Łzy same lecą po policzkach.

Jestem szczęśliwa i zmęczona. Tak bardzo zmęczona. Na szczęście mam już sporo pokarmu, więc jeden problem z głowy. Jak tylko pomyślę, że jest aniołkiem, ona staje się potworkiem i odwrotnie. Musimy być twardzi, przetrwać te pierwsze chwile, a potem może będzie lepiej? Najgorsze jest to, że wiem, że to ona męczy się najbardziej. My jakoś wytrzymamy, ale ona jest coraz bardziej zmęczona i zdenerwowana, co przekłada się na więcej płaczu i nerwów. Czy zawsze jest tak trudno? Kiedy dziecko staje się spokojniejsze?


36 komentarzy:

  1. Jeśli mogę Ci doradzić to wiem z własnego doświadczenia że dziecko niekoniecznie tylko śpi i je. Moja córka też taka była dopóki nie wpadła w pewien rytm dnia i to było super. Do północy i do południa zawsze była aktywna natomiast popołudnia przesypiała. Powodzenia.Sabina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja ma 3 tryby - je, śpi, płacze. U nas najlepiej jest od 7-8 do 10-11, tedy pięknie śpi. No i tak od 18-19 do 22, potem jest już gorzej. Mam nadzieję, ze wpadnie w rytm i jakoś się siebie nauczymy :)

      Usuń
  2. Nasz Eryk jak ma słabsze dni najchętniej spędza czas na klacie mojego męża albo na mojej :) Dzisiaj tylko tak mi zasypia, dopiero za trzecim razem udało się go odłożyć do łóżeczka bo się wcześniej szybko orientował. U nas po 2 tygodniach jakoś zaczęło być ciężko, kolejne dwa ryczałam ze zmęczenia a teraz już chyba się do tego przyzwyczaiłam a wczoraj Syn skończył 6 tygodni. Wiesz kiedy moje samopoczucie się poprawiło- jak zaczęłam wychodzić z Małym na spacery, perspektywa się zmienia jak nie trzeba 24 godziny na dobę w czterech ścianach siedzieć. Trzymam za Was kciuki, wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosia dzisiaj właśnie na klacie zasypia, ale w łóżeczku spała tylko rano. My jeszcze na spacerku nie byłyśmy, jedynie z małą i mężem pojechaliśmy zarejestrować małą etc, wtedy super spała. Niestety zaczyna się zima i może być słabo w temacie spacerków. Dziękuję! Mam nadzieję, że i mi, i Tobie jakoś to się wszystko ułoży :)

      Usuń
    2. Codzienne spacery są konieczne żeby dziecko hartować. Wychodziłam z młodym codziennie - śnieg, deszcz, w chuście przy minus 15 stopniach. I mam dziecko o końskim zdrowiu, przez 2 lata miał 2 razy katar i to taki 2-dniowy.

      Usuń
    3. Dzisiaj właśnie planujemy spacer. Ja broń Boże nie chcę siedzieć z nią ciągle w domu, bo musi się zahartować. Wydaje mi się tylko taka malutka :) Ale wiem, że muszę się przełamać i wyjść, zwłaszcza że pogoda jesienna a nie zimowa.

      Usuń
    4. Wyobraz sobie ze mieszkasz na Syberii. Przy tamtych zimach to co masz teraz za oknem to pozna wiosna! A dzieci tam tez sa wynoszone na dwor :-) Czytalam raz o syberyjskiej rodzinie, ktora pewnego zimowego dnia, spojrzawszy na termometr, ucieszyla sie fala ciepla i wystawila dwumiesiecznego malucha na godzine-dwie w wozku na dwor. Tego dnia temperatura podniosla sie u nich z -40 do -20 :-) Powodzenia w docieraniu sie z maluchem. Na pewno bedzie niedlugo lepiej!

      Usuń
    5. Byliśmy na spacerku, było 5 stopni i piękne słońce, więc głupio nie skorzystać. Tylko 15 min, ale mała spała w wózeczku. Oczywiście w domu zaczął się płacz, ale i tak się cieszę, że dobrze poszło :)

      Usuń
  3. Ja jestem wyznawcą teorii że z czasem łatwiej bo zaczynasz znać dziecko, bo na początku nie wiesz co mu jest, jak mu pomóc.... Matylda też nam dała popalić na początku, teraz już jest super - zawsze jak widzę kobiety w zaawansowanej ciąży myślę sobie: oj nie zazdroszczę Wam tego co będziecie przeżywały za chwilę (i nie poród mam tu na myśli)... Magda jedyne co Ci mogę powiedzieć to z czasem naprawdę jest łatwiej.... Moja Mati ma 7m ale dopiero od 3-4 naprawdę jest fajnie (oczywiście czasem i tak da popalić!:P).... dużo sił kochana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Nanu! Staram się jakoś nad tym panować, nie jest tak, że ona wciąż płacze, ale żeby płakała trochę co jakiś czas, a nie np. przez 2h. Można tak? :) Szkoda, że jej zaprogramować można. Muszę przyznać, ze ja też tak teraz patrzę na kobiety w zaawansowanej ciąży. Mimo wszystko jestem szczęśliwa i kocham ją najbardziej na świecie, nawet jak padam z nóg o 3 nad ranem. O kolejnym bobasie pomyślę za 100 lat :)

      Usuń
  4. Będzie lepiej, trzymaj się, musisz to przetrwać jak każda z nas. Cięzko cokolwiek doradzić, bo jakby była na to jakaś magiczna metoda to matki by tego nie przeżywały. Początki są trudne. Dla niej to jest wielki szok, wszystko nowe. Niby są te metody - zawijanie, szumienie, kołysanie, ale szczerze powiem, że u nas guzik dawały, z czasem pomagał smoczek. Cierpliwości życzę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze polecam lekturę książki - Język niemowląt. W fajny i przystępny sposób jest opisane w jaki sposób dzieci mogą się czuć po narodzinach w tym obcym i nieprzychylnym miejscu gdzie się jest głodnym, spragnionym, gdzie jest za dużo bodźców, za dużo hałasu, jest za jasno. Przykładowy opis niezrozumienia sytuacji, dziecko jest głodne, usypia się go, chce spać, daje mu się jedzenie.
    Przyczyn płaczu dziecka jest dziesiątki. A dzieci są nieprzewidywalne i nie da ich się wrzucić pod jedną historię.
    Na pewno nie możesz eliminować spacerków z codzienności. Póki co jak najbardziej możesz werandować, ubierasz młodą jak na wyjście, pod otwarte okno, nawet pół godziny. Werandowanie i spacery są bardzo ważne do budowania odporności dziecka. A przeważnie dzieci później lepiej śpią i są spokojniejsze.
    Mój synek też ma zdrowe płuca. :)) Wiem coś na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aha - jeszcze jedno. Spokojni rodzice to spokojne dziecko. Nastrój bardzo udziela się. Nawet jak nam wydaje się, że jesteśmy spokojni... Dlatego dziecko czasami uspakaja się na obcych rękach - babci, sąsiadki czy lekarza.

    Jak się czujesz? Troszkę lepiej?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogę jedynie powiedzieć, że z tygodnia na tydzień będzie lepiej a czas leci nieubłaganie szybko :) Jak przypomnę sobie kolki mojej małej to, aż mi ciarki przechodzą. Przez pierwsze 3 miesiące mówiłam, że Wiktoria będzie jedynaczką a teraz ? Tęskni się za tym brzuszkiem :) Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rety, rety od razu przypomniały mi się nasze początki. Było dokładnie tak jak piszesz, pierwsze dwie doby cudne, my jako zieloni rodzice pierwszego dziecka uwierzyliśmy, że tak już będzie:) A tu piskus.
    Toto dawał czadu i ciągle daje.
    U nas właśnie w drugim tygodniu zaczęły się kolki, niby niektórzy mówią, że to zbyt wcześnie. Jednak lekarz nam to potwierdził. Mieliśmy codzienne jazdy od 17 do1-2 w nocy. W dzień również płacz bo brzuszek bolał. Bardzo nam pomógł wtedy termoforek z pestkami wiśni, który nagrzewaliśmy w mikrofali i kładliśmy na brzuszek. Również noszenie na brzuszku, płacz wówczas jak ręką odjął.
    Nie wiem czy u Was to też ból brzuszka?

    Pierwsze dni są bardzo trudne. Bardzo. Człowiek nastawia się na słodkie chwile a tu przychodzi wielkie rozczarownie i ogromne zmęczenie.
    Dasz radę przez to przejść. Zobaczysz.
    Kiedy mi to pisano, kiedy mówiono oby do trzech miesięcy... myślałam, że skonam. Przecież to wieczność a dziecko płacze.
    Jednak z każdym dniem powoli nauczycie się siebie. Ty poznasz Maleńką i ona Ciebie.
    Uwierz będzie jeszcze pięknie. Te wszystkie łzy pójdą w zapomnienie!
    Pozdrawiamy ciepło.
    Toto i mama:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, moja mama wisi na telefonie i wciąż szuka pomysłów :) Obecnie nic się nie sprawdziło, ale robimy eksperyment. Tak, wiem - słabo to brzmi, że "eksperymentujemy" na dziecku, ale od wczoraj od północy mała je tylko sztuczne mleko, a ja swoje spuszczam. Zrobimy jedną dobę na sztucznym i jedną na moim, ale z butelki. Możliwe, że szybko trawi mój pokarm i wciąż jest głodna, a ja nie mogę siedzieć z nią dzień i noc na cycu, bo nie mam czasu nawet zjeść. Od wczoraj (odpukać!) jest aniołem.

      Usuń
    2. Ja tez w zadnym wypadku nie chce pouczac (bo co ja wiem o noworodkach!) ale tu w UK bardzo uczulaja na to zeby nie karmic z butelki przez pierwsze 6 tygodni, zanim dziecko porzadnie sie nauczy jesc z piersi. Podobno sposob ssania z piersi i butelki jest zupelnie inny i maluch moze sie zdezorientowac i miec pozniej z piersia problemy. To tyle teoria na wyspach. Ale to oczywiscie ty jestes na miejscu i wiesz co dla was najlepsze.

      Usuń
    3. W szpitalu dokarmiali ja butelką,bo pokarmu miałam mało,a wciąż ssała. Najważniejsze,żeby się najadła.

      Usuń
  9. Każda kobieta w ciąży wyobraża sobie sielankę po porodzie - ogłupiający wpływ hormonów ;-)
    Dla mnie osobiście pierwsze tygodnie z noworodkiem to był taki hardcore że nie mam zamiaru fundować sobie tego po raz drugi i mój syn na 100% pozostanie jedynakiem... Z czasem jest łatwiej, ale ogólnie pierwszy rok ciężki. Mój mały ma teraz 2 lata i 4 miesiące i jest naprawdę fajnie - jest kontaktowy, zabawny, rozumny. Im dziecko starsze tym jest lepiej, przynajmniej dla mnie.
    Powodzenia!
    Ania
    P.S. Ja też na kobiety w ciąży patrzę ze współczuciem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja obecnie też jestem z mężem na etapie - Zosia zostanie jedynaczką. Ale więcej jest w tym traumy z porodu niż tego hardcore'u, który przechodzimy. Tak czy siak - zobaczy się za kilka lat :)

      Usuń
    2. Meg podpisuję się pod twoimi słowami w 100%!

      Usuń
  10. a może malutkiej jest za gorąco... bo widzę na zdjęciu że jest ciepło ubrana i jeszcze kocyk. broń Boże nie pouczam ale radzę z doświadczenia. wiem że wydaję się że taka kruszynka zmarznie ale jeśli tobie jest ciepło w domu w krótkim rękawie to ty ubierz mała tylko w body z długim i np. spodenki+ skarpeteczki i przykryj cieniutkim kocykiem. spróbuj i zobaczysz co i jak. ja tak moja opatulałam i później doszłam do tego że to jest tym dziecka które nie lubi mieć za ciepło. pozdrawiam i polecam sie przełamać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ona ma na sobie tylko pajacyka i body z krótkim rękawkiem. Przykryta jest kocykiem, ale nie zawsze. W domu mamy 21-22 stopnie. Sprawdzam jej plecki i są ciepłe, ale nie mokre, więc nie jest przegrzana. Czapeczki żadnej jej nie zakładamy, ani kilku kaftaników, ja sama jestem uczulona na przegrzewanie. Wydaje mi się, że jest ok.

      Usuń
  11. Musicie się nauczyć siebie nawzajem, potem będzie już dużo łatwiej:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Ostatnie dwa pytania i ja zadaję... Bo jest trudno. Mega. Ale damy radę. Słyszałam, że jak wyjeżdżają na studia to jest łatwiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję,że moja będzie geniuszem i szybko pójdzie na studia w takim razie :)

      Usuń
  13. Czyli lepiej nastawić się na płaczliwe i absorbujące czas dziecko, a później się mile zaskoczyć niż rozczarować...? ;) ;) ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie jestem rozczarowana. Po prostu stres,nerwy i zmęczenie robią swoje. Nie jest lekko :)

      Usuń
    2. meg będzie lepiej, zobaczysz:)
      życzę dużo siły i zdrówka i samych przespanych nocy

      Usuń
  14. Nie miałam okazji jeszcze pogratulować! Zatem gratulacje i chyba dużo spokojnych chwil pełnych radości.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wszystko będzie dobrze! Pierwsze tygodnie są najgorsze, to zmęczenie i zaskoczenie, bo człowiek nie wie czego się spodziewać. potem stopniowo zaczniecie się uczyć siebie i będzie coraz, coraz lepiej. Głowa do góry, przesyłam moc pozytywnych myśli!!
    ps. mnie to samo czeka za 8 tygodni. I to po raz drugi!! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Meg,pewnie ma kolki.U nas tak było.Syn darł się codziennie wieczorami po kąpieli.W nocy też za dużo nie spał.Minęło po 3 miesiącach.Powodzenia.Pozdrawiam!
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  17. kochana powodzenia i spokojnych chwil z maluszkiem życzę ;* zdrowych rodzinnych Świąt ! :)

    no początki bywają ciężkie pamiętam jak moja płakała męczyła się kolkami....na szczęście to mija :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pamiętam jak kiedyś jedząc lody o smaku "krówka" moja koleżanka powiedziała : "biorę każdą ilość, tu i teraz!" ... ilość szt. 1 jest więc koleżanko moja.. zaciskamy ząbki i nie marudzimy:))):*

    OdpowiedzUsuń
  19. Meg szczerze?
    moja ma prawie trzy miesiące i jest znacznie gorzej i trudniej niż na początku. jedyny plus, że już troszkę się przyzwyczaiłam do jej histerii, cyrków i już tak nerwowo nie reaguje tylko pozwalam jej się wykrzyczeć. Łatwo nie jest eh...ale i tak warto !

    OdpowiedzUsuń