czwartek, 20 listopada 2014

Przychodnia odc. 1 - matka z niemowlakiem

olx.pl/oferta/animal-care-rtg-usg-ekg-przychodnia-weterynaryjna-CID103-IDyWRl.html
Taaak, o przychodniach można opowiadać i opowiadać. O terminach, zapisach, kolejkach, uczestnikach kolejki, lekarzach, pielęgniarkach, warunkach etc. Dzisiaj jednak o matkach z niemowlakami, które znalazły się tam same. 

Co prawda Zofia niemowlakiem zaraz przestanie być, ale temat znam bardzo dobrze i może jeszcze kiedyś będzie mnie dotyczył. Dzisiaj byłyśmy w przychodni i po obserwacjach stwierdziłam po raz kolejny pewną zależność. Oczywiście na wstępnie zaznaczam, że nie każda tak ma, i że nie czepiam się - nie zalewajcie mnie więc hejtami.

Przychodzi kobieta z niemowlakiem do przychodni - normalna sprawa. Ciekawiej robi się, gdy dziecko ma tak do pół roku, jest zimno, więc dzieciak opatulony, jest sama, opóźnienie u lekarza, dziecko robi się głodne/coś je denerwuje.Taaak, byłam nie raz w takiej sytuacji. Bo przecież ja siedzę w domu, a mąż w pracy, to co go będę fatygować - poradzę sobie. Ja supermatka nie dam rady?! No i dawałam. 

Taka sytuacja - dzieciak 3 miesiące, w kombinezonie, więc darcie japy przy rozbieraniu, udaje się rozebrać i uspokoić, przysypia. Wtedy inny dzieciak zaczyna ryczeć, więc moje też ryczy. Mija godzina w kolejce, ręce odpadają, bo przyjechałam samochodem, więc wózka brak, a dzieciak w foteliku nie chce, woli ręce. Jeść chce, ale przecież nie karmię cycem, bo skazę ma. Woda już wystygła, bo termosik okazał się gównem, a nie termosikiem. No dobra, jakoś rozmieszałam grudki i dzieciak zjadł. No, a następnie soczyście beknął i ulał, bo ulewa strasznie. Ulał na mnie jakby ktoś się pytał. Wiem dokładnie, że przez to ogromne opóźnienie spóźnię się na usg bioderek i będę musiała czekać w kolejnej, skoro się spóźniłam. Patrzę na lewo - kobieta z mężem i z noworodkiem. Zazdroszczę, że nie sama i myślą - jak Ci dobrze, poczekaj 2 miesiące, będziesz patrzeć na siebie, tak jak teraz patrzysz na mnie. 

Wiem, że niektórzy mężowie są na każdej wizycie u lekarza z matką dziecka i rzeczonym dzieckiem, ale z obserwacji wynika, że nieczęsto towarzyszom niemowlakom (o wieku przedszkolnym nie wspomnę). Kobieta czasem na swoje życzenie (jak ja, silna supermatka-bohaterka), czasem z przyczyn losowych są same. Nie jest to żadna uszczypliwość do mężczyzn, po prostu tak jest. Jeśli, któryś czuje się urażony, to przepraszam - nie to jest moim zamiarem. Nie tego dotyczyć ma mój post, chodzi o zachowanie takowej matki.

Najpierw dziecko uspakaja, przytula, niańczy z uśmiechem na ustach. Powoli zaczyna się irytować i tracić siłę, ale uśmiecha się do innych dzieci i wciska swojemu smoka, żeby tylko przestał. Patrzy na zegarek, chodzi. Z dzieckiem na rękach chodzi. Ewentualnie dziecko buja nogą w foteliku/wózku. Rozgląda się, zaczyna komentować, że ile jeszcze w tej kolejce i co to w ogóle jest. Myśli o tym, że ma niemowlaka, ale nikt jej nie przepuści, bo przecież też się spieszy, a zapomniał już co to znaczy z takim maluchem spędzić 2h lub więcej w przychodni. Jak dzieciak czeka na szczepienie to jeszcze przejdzie, ale jak jest chore i marudne to powiesić się można. Wtedy myśli, że dziecko zarazi się jeszcze miliardem innych rzeczy, oprócz tej jednej, z którą tu przyszło. Ma coraz bardziej dosyć i chce jej się wyć. To widać. Podkreślam po raz kolejny, że generalizuję i nie każda tak ma - nie zjadajcie mnie! No, w końcu jej kolej, ale... wciska się ktoś "bo musi tylko o coś zapytać/poprosić o skierowanie", minutka dosłownie, która trwa kolejne pół godziny... Jak już wejdzie do gabinetu to dzieciak zaczyna wyć od nowa. Po wizycie - ulga na twarzy lub chęć ucieczki. 

Matki w przychodni. Można pisać i pisać. Ja zazwyczaj czułam się właśnie tak, jak opisałam. Na własne życzenie. Z kolejnym będę męczyć męża...

6 komentarzy:

  1. My na szczęście chodzimy razem ale nasza zawsze była grzeczna. Nie wiem jak będzie za jakiś czas...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasz też była i jest grzeczna, ale ubieranie 3-miesięczniaka zawsze wiązało się z płaczem. A czekanie 2h w przychodni męczyło mnie, więc ją tym bardziej. Uwielbiałam wizyty, gdy zasypiała w samochodzie i spała w poczekalni :P

      Usuń
  2. my również od zawsze w trójkę więc było ok :)
    ale fakt najgorsze to czekanie... :/
    pozdrawiam wesołego weekendu Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My we trójkę chodziliśmy pierwsze 2 miesiące, potem byłam bohaterką i stwierdziłam,że sama dam radę. Teraz jak jedziemy wieczorem to razem, a jak w ciągu dnia to jestem sama.

      Usuń
  3. Nie pamiętam ile razy mąż był ze mną w przychodni - nienawidzę tam chodzić, mam jakiś uraz :) mam tu na myśli właśnie takie sytuacje jak te, o których piszesz ale głównie sama z dzieckiem tam chodzę ale to dlatego, że mąż zawsze w pracy w tych godzinach. Jednak muszę powiedzieć, że zdarzyło się kilka razy, że to mój mąż sam był z Erykiem ale już kilkulatkiem a nie niemowlakiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od grudnia mój też będzie miał okazję przeżyć samodzielnie przygodę w przychodni :)

      Usuń