poniedziałek, 20 sierpnia 2012

4 tydz. 5 d. i koniec.

W piątek odebrałam wyniki beta hcg i miesiąc przed swoimi urodzinami dostałam najwspanialszy na świecie prezent. Wiedziałam, że może być jeszcze różnie i nie ma co się nastawiać, ale starałam się być dobrej myśli. Niedzielne leniuchowanie zakłócił ból brzucha. Przeraźliwy ból. Niestety w łazience okazało się, że jest jeszcze gorzej. Mąż zabrał mnie więc do najbliższego lekarza, potem karetka i szpital.

Młody sympatyczny lekarz wyjaśnił zrobił USG i ciążę potwierdził, po czym dodał wytłumaczył, że tak się dzieje i zdarzyć może. Dał jednak cień szansy, że to tylko plamienie i kazał czekać na kolejne wyniki hcg. O 1 w nocy przyszedł i spokojnie wyjaśnił, że poroniłam, poziom hormonu spadł i jest mu przykro. Do porannego obchodu zaczekać miałam na decyzję, czy potrzebny będzie zabieg.

Noc była straszna - okropny ból fizyczny i psychiczny. Nie mogłam rozpoznać rano swojej twarzy w lustrze przez spuchnięte oczy. Na szczęście drugie usg wykazało, że wszystko przebiega prawidłowo i zabieg jest zbędny.

Z pustką w sercu po stracie pierwszej, wyczekiwanej ciąży Mąż zabrał mnie do domu. Widziałam, jak mu źle i jak stara się opanować mój płacz i smutek. Kocham Go za to ogromne. Za wszytko co robi, jaki jest. Bo jest cierpliwy i opanowany gdy jestem roztrzęsiona i stanowczy, gdy podjąć trzeba ważne decyzje. To była pierwsza poważna próba Nas.

Wiem, że ciąża była wczesna i lepiej teraz niż za dwa miesiące. Że zabieg okazał się zbędny i fizycznie jest wszystko ok. Tylko tak pusto mam w serduszku. Tak mi cholernie przykro! Wiem, że zajdę jeszcze w ciążę i wszystko będzie dobrze, ale teraz jest mi źle. Nie ma już naszej dzidzi. Naszej pierwszej dzidzi.

7 komentarzy:

  1. Boze kochana moja ! Tak mi przykro bardzo.. myslam o Tobie jak tam a teraz takie smutne slowa czytam.... Bardzo bardzo mi smutno z Toba. Placz, placz, placz wyplacz wszystkie lzy, wyrzucaj z siebie ten smutek a potem sie podnies i nie poddawaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo, tak niewyobrażalnie mocno przykro mi, że musiało Cię coś takiego spotkać... Nie wiem co mogłabym napisać by choć trochę podnieść Cię na duchu bo zapewne żadne moje słowa nie przyniosą Ci teraz ukojenia, ono musi same nadejść w odpowiednim momencie... Przytulam Cię z całych sił i myślami jestem z Tobą:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję kochane za te słowa. Musiałam tutaj to opisać, żeby to z siebie wyrzucić. Jest strasznie i prześladuje mnie ból fizyczny i psychiczny. Muszę się wypłakać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobrze zrobiłaś, że o tym napisałaś.. nie wiem czy świadomie napisałaś, czy tylko intuicyjnie.. ale wiesz kiedyś ktoś powiedział pewnej dziewczynie, która straciła dziecko, że musi dużo o tym pisać.. niekoniecznie na blogu, może w zeszycie, może na kartkach.. pisać, pisać i wyrzucać.. i mówić o tym i płakać jak najwięcej! I to jest święta prawda.. bo nigdy nic wam już dzidzi nie zwróci.. ale ból może przynajmniej da się okiełznać.. Bardzo bardzo mi przykro! Aż łzy poleciały .. ja też kiedyś... jeden raz.. tak około 4-go tygodnia.. może 5-go... Bardzo mocno trzymam kciuki! Za ciebie i męża. Bo mężowie często probują nie tylko swój ból zagłuszyć, co jeszcze i z bólem żony sobie poradzić... Całuję mocno .. choć przecież was nie zna.. całuję mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój mąż jest bardzo dzielny, a przynajmniej stara się taki być. W momencie,gdy rozklejam się zbyt mocno potrafi sprawić, że jest mi lepiej. Rozmawia ze mną o tym, nie zwracając uwagi na to,że się powtarzam. Dziękuję za te słowa i wsparcie. Z każdym dniem jest lepiej,ale wieczory są koszmarne.

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo, bardzo Ci współczuję. Mój maluszek we wrześniu miałby dwa latka :(

    OdpowiedzUsuń